Właśnie wyciągnęłam aparat, żeby pokazać Wam ten peeling, a tu srrru! Ulewa jak się patrzy. Zdjęcia znów prześwietlone, znów zero warunków, by przygotować coś na zapas. Już nie mówiąc, że wczoraj kupiłam przepiękne sandałki na słupku, które będę dziś musiała zastąpić parą kaloszy. O losie niesprawiedliwy :(
Przechodząc do sedna - pokażę Wam fantastyczny peeling! Love Me Green i jego organiczny scrub do ciała to coś co warto znać. Używam go skrzętnie obliczając ile aplikacji jeszcze pozostało, bo oczarował mnie, no, niemalże do granic możliwości. Początki mieliśmy trudne i nie sądziłam, że się polubimy.
Dlaczego tak sceptycznie podeszłam do niego od chwili poznania? Słoiczek niby porządny, zapakowany w folię. Niestety, tak czy siak olej wylewał się na wszystkie strony:( Brak zabezpieczającego sreberka to dla mnie ogromna wada. Co nam z daty ważności na opakowaniu, co nam z oznaczenia, że kosmetyk jest ważny jeszcze przez 6 miesięcy po otwarciu, skoro jest nieszczelny!? Pomyślałam, że szkoda nie spróbować i natychmiast postawiłam go na wannie, by zużyć go jak najszybciej.
Kąpięl jak zwykle. Woda, piana, żel, gąbeczka. Pora zrobić peeling. Ku mojemu zdziwieniu obślizgłe od oleju opakowanie ni jak nie chciało mi się otworzyć mokrymi dłońmi. Z trudem sięgnęłam po ręcznik i z jego pomocą usiłowałam cudaka otworzyć. NIC. Wkurzyłam się i przez tydzień byliśmy na siebie obrażeni.
Jednak ile można! Odtłuściłam opakowanie, lekko odkręciłam wieczko przed kąpielą i... przepadłam. Jak już uda Wam się rozpracować ten okropny słoiczek, to zakochacie się w cudownym, pomarańczowym aromacie, cukrowym i pestkowym granulkom peelingującym.
Coś cudownego. Cukier rozpuszcza się powoli i nie 'gryzie' w tyłek na dnie wanny jak to bywa z peelingami:) Nie musimy się martwić, że zniknie za szybko, bo producent dodał też puder z pestek arganowych (Argania Spinosa Shell Powder)? Dokładny skład poniżej:
Sucrose, Caprylic/Capric
Triglyceride, Citrus Auratinum Dulcis Peel Oil*, Silica, Lauryl
Glucoside, Polyglyceryl-2, Dipolhydroxystearate, Argania Spinosa Kernel
Oil*, Glycerin, Aqua, Argania Spinosa Shell Powder*, Melilotus
Officinalis Extract, Carica Papaya Fruit Extract, Potassium Sorbate,
Citric Acid, Limonene, Linalool, Citral, Geraniol, Coumarin
*z upraw organicznych
Oleje rozpływają się na powierzchni wody i podczas kąpieli otulają całe ciało. Nawet jeśli w pośpiechu peelingujesz tylko nogi (precz z wrastającymi włoskami!), to skóra pleców, dłoni i dekoltu jest przemiła w dotyku. Przyznam, że po tym scrubie nie potrzebuję już balsamu do ciała:)
Jeżeli masz prysznic - pewnie nie polubisz tego peelingu tak jak ja. Natomiast wszystkie właścicielki wanien zachęcam do stosowania peelingów z fazą olejową!
Producent obniżył cenę peelingu o ponad 20 złotych z powodu tego nieszczelnego opakowania. Ja radzę jednak poczekać, aż ten defekt zostanie naprawiony i nie psuć sobie przyjemności walką z tym słoiczkiem.
Osobiście lubię takie lekko olejowe peelingi:)
OdpowiedzUsuńJa już teraz też:) Świetny efekt końcowy!
UsuńDługie kąpiele w wannie bardzo rzadko sobie organizuję, więc niestety są małe szansę, że doceniłabym w pełni działanie peelingu.
OdpowiedzUsuńPewnie tak:( Pod prysznicem traci połowę swojej fajności.
Usuń