Pół litra ożdywki za ~7 złotych - można się spodziewać kataklizmu, a jednak byłam bardzo zadowolona. Miałam ją przez niemal pół roku, zawsze się do czegoś przydawała. Ma przyjemny zapach, dobrą konsystencję i niesamowitą wydajność. Śmiało można do niej dosypać mąki ziemniaczanej lub dodać olejku, bo dobrze współpracuje z półproduktami. Polecam!
4,5/5
Dosyć drogi, ale bardzo wydajny. Lubię dwófazówki, to już druga buteleczka, w zapasie mam kolejną:) Bardzo dobrze zmywa tusz, eyeliner nieco gorzej, ale to raczej przez specyficzne umiejscowienie. Faza olejowa pozostawia lekko tłustą warstewkę, ale szybko się wchłania i znika, resztki z twarzy można zmyć podaczas tonizacji. Delikatny dla oczu, nie podrażnia, nawet jeśli zapomnę wyjąć soczewek.
4/5
3. Tibetan Energy Maseczka do twarzy oczyszczająco-normalizująca, Pollena-Malwa.
To tylko połowa opakowania, górna część gdzieś mi się zawieruszyła. Duży plus dla producenta, który rozdzielił maskę na 2 części. To moje drugie opakowanie, wcześniej, keidy miałam większy problem z trądzikiem spodobała mi się bardziej, teraz działanie było dużo mniej widoczne. Pachnie ładnie, ma kremową konsystencję i łatwo ją zmyć. Na pewno kupię ją ponownie, bo w Auchan kosztuje niecałe 2 złote, co jest chyba głównym jej plusem. Spróbuję ją podrasować sypką glinką.
4/5
4. Totes Meer Maske mit Algen, Schaebens.
Dostępna w DM lub przez internet. Droga, jej cena waha się od 6-8 zł. Myślę, że nie opłaca się kupować takich drogich jednorazowych masek, tym bardziej w zwykłej drogerii. Ma dużą pojemnośc, spokojnie starczy na dwie aplikacje, jednak nie lubię trzymać umorusanej papki w saszetce, której już nie da się zamknąć. Po tygodniu od otwarcia szczerze wątpię w jej higieniczne użycie - zużyłam ją na raz. Tuż po nałożeniu bardzo piekła mnie twarz, ale niemiłe uczucie szybko minęło. Kremowa, tak jak ta opisywana powyżej, pachnie minerałami, smrodek alg niewyczuwalny (czyżby znikoma zawartość?). Cera była bardzo oczyszczona, ale po 2-3 godzinach zaczęła się potwornie świecić. Maska do cery tłustej, która rozregulowuje pracę gruczołów łojowych? Średnio.
3,5/5
5. Sól do kąpieli 100% rozpuszczalna mleko i miód, On Line.
No super, 100% rozpuszczalna - jak niby sól ma się nie rozpuścić w wodzie? Banalne zapewnienie producenta? Też tak myślała - do pierwszego użycia. Okazało się, że sól jedna może nie rozpuścić się w wodzie, bo jest w niej pełno małych kamyczków... Nie otwieram kosmetyków w sklepach, więc zapach mogłam sobie tylko wyobrazić i cóż, dawno się tak nie zawiodłam. Sól cuchnie niemiłosiernie, na szczęście odorek nie pozostaje na skórze. Nie polecam, zmiękcza skórę raczej przeciętnie,l a towarzyszące kąpieli niemiłe doznania ostatecznie ją skreślają
2,5/5
6. Rexona Women, Cotton Ultra Dry 48 H.
'Constant High Protection' głosi dodatkowa naklejka na zatyczce. Ha. Chyba podczas pracy biurowej, takiej mało stresującej. Spociłam się jak szczur w drodze na pocztę, jakieś kilkaset metrów w tę i spowrotem od mojego bloku. Lubię formę sztyftu, ale zdecydowanie wolę lady Speed Stick. Wracam z podkulonym ogonem.
2/5
7. Zmywacz regenerujący, Carrefour.
Smrodek, mała wydajność, szorowanie jednego paznokcia przez 3 minuty. Nope, nie dla mnie - tym bardziej, że aceton bardzo mi szkodzi. W porównaniu z Donegalem jest naprawdę kiepski.
3/5
8. Eveline, 8w1 Total action, skoncentrowana odżywka do paznokci.
Bardzo tania, ogólno dostępna zabójczyni. Przy diamentowej czasami bolała mnie macierz paznokcia, raz pojawił się krwiaczek, ale twardość i szybki wzrost były zbyt kuszące. Kupiłam więc jej siostrę o identycznym składzie - 8w1. Drugiej buteleczki paznokcie już nie wytrzymały. Pojawiły się objawy onycholizy, palce bolały nawet dobę po aplikacji (a robiłam to naprawdę sporadycznie, nie tak często jak kazał producent), na szczęście płytka szybko się zregenerowała. Dopóki nie domyłam ostatnich resztek odżywki. Kiedy pazurki zostały 'gołe' zaczął się dramat. Rozdwojonych płytek mam już 6, dwa paznokcie do 1/3 macierzy. Niegdy więcej formaldehydu.
2/5
9. Pomadka nawilżająca Carrefour.
Jakoś tak przypadkiem kupuję pomadki:P Ładnie pachniała truskawkami, natłuszczała wargi. Niby nic, ale z powodu małego nawilżenie usta dusiły się pod wazelinkowo-parafinowym płaszczykiem i skórki obłaziły pod koniec dnia jak wężowi.
3/5
10. Nivea, regenerujący krem na noc, cera mieszana.
W ogóle nie wiem po co znów się nabrałam na tą mieszaną cere. Jakim cudem coś ma pasować zarówno do normalnej jak i do tłustej cześci? Świeciłam się jak latarnia, ale to nic- przecież w środku nocy wcale mi to nie przeszkadza. Niestety, Nivea znów mnie zapchała. Skład jest bardzo przeciętny, wolałam nie ryzykować i skończyłam go wklepując go w szyję (dekolt też nie polubił tego kremu).
2/5
ja krem z nivea polubiłam :D
OdpowiedzUsuńOdżywki Eveline omijam szerokim łukiem ;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie wczoraj kupiłam sobie szampon i balsam Mrs. Potters. pierwsze testy już były i jak na razie jestem zadowolona. zobaczymy jak będzie dalej. ;)
OdpowiedzUsuńBalsamu z Mrs. Potters miałam już kilka sztuk, i nadal bym go kupowała bo bardzo mi odpowiada jednak chcę poznawać nowe produkty i musiałam z niego zrezygnować:)
OdpowiedzUsuńPewnie, sama ta linia ma 6 różnych produktów, warto szukać jakiejś perełki, włosy lubią zmiany:)
UsuńMnie ta odżywka nie szkodzi aż tak bardzo, ale też czasem czuję ból, nie kupię ponownie, przez przypadek nie kupiłam tej, co potrzeba. A balsam Pani Potters to właśnie moje odkrycie ;-)
OdpowiedzUsuńOby dobrze służył:P
UsuńNie używam nic z Eveline, te kilka rzeczy które miałam spisywały się naprawdę fatalnie. W podobnej cenie można kupić o wiele mniej drażniące koametyki. I te ich cyferki w nazwach :) 25w1, kremy 6D ;)
OdpowiedzUsuńHaha dokładnie;D Mam wrażenie, że im więcej funkcji, tym więcej problemów potem:P
UsuńBalsamu Mrs. Potters lubiłam używać do mycia włosów. A odżywka Eveline też zmasakrowała mi paznokcie, kilka miesięcy dochodzą do siebie.
OdpowiedzUsuńU mnie zapowiada się to samo:/
UsuńZ Mrs. Potters miałam odżywkę do włosów farbowanych i też bardzo mi przypasowała. Niestety wersja w sprayu już taka fajna nie jest ;/
OdpowiedzUsuńBędę ją omijać szerokim łukiem, raczej niewielu osobom spraye Potterowej przypadły do gustu.
UsuńBalsam Mrs. Potters odbudowa i nawilżenie aloes i jedwab miałam i również gorąco polecam!
OdpowiedzUsuńNa początku lubiłam ten balsam do włosów,m ale używając regularnie zaczął przesuszać moje wlosy więc lubie go używać sporadycznie wtedy robi fajne wrażenie :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to może być wina protein, nie samego przesuszania. Też staram się nie użuwać go non stop, a jeśli już, to w kombinacji z jakimś nawilżaczem, bo włosom brakuje połysku i miękkości.
Usuńnie znam nic z tych propozycji.
OdpowiedzUsuńkfaktem jest sól online śmierdzi i to nie tylko twoj zapach ja ostatnio kupilam kokosową-po pierwsze zero kokosa po drugie walila jak naftalina.odrazam te produkty
jesli chodzi o mrs potters moge ci polecic szampony i odzywki w sprayu.niedrogie,skuteczne i piekne zapachy :)
Od niedawna używam tego balsamu mrs potters i również jestem zadowolona! :)
OdpowiedzUsuńU mnie lepiej sprawdza się Rexona niż LadySpeed. Pierwszy raz widzę odżywkę mrs potters będę musiała jej się lepiej przyjrzeć :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny artykuł. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuń