16:00:00

BEYONCE KŁAMIE, CZYLI JAK DZIAŁA INTERNALIZACJA

BEYONCE KŁAMIE, CZYLI JAK DZIAŁA INTERNALIZACJA

16:00:00

BEYONCE KŁAMIE, CZYLI JAK DZIAŁA INTERNALIZACJA

Dawno, dawno temu, za co najmniej dwoma rzekami, Puszczą Białowieską i całkiem rozległą niziną (co uważam za duży plus - nie musicie przemierzać siedmiu gór żeby poznać historię i wydawać kroci na benzynę) było sobie królestwo Białystok. Nic ciekawego się nie działo, więc jedna z miejscowych dziewczynek, Bogna, spędzała dużo czasu przed telewizorem. Zanim udała się na nauki, włączała listę życzeń na tv4 i słuchała hitów zza oceanu. Jeśli Scholasticus raczył zakończyć edukację przed 14, to księżniczka znów miała okazję uruchomić grające pudło i ponownie zażyć zaiste szlachetnej rozrywki. Walić Pokemony! Lepiej pośpiewać z dzierżąc dezodorant!



I oto pojawiły się one. Starsze siostry, które uczyły jak żyć. Że nie wolno nikomu dać sobą pomiatać...




... że twój facet nie może być pierdołą...



... że przyjaźń jest w cholerę ważna...



... żeby nie latać z gołą dupą i mieć klasę.



Kiedy inni słuchali Zenka z Akcentu i beztrosko bujali się w rytm lokalnej twórczości ja, Bogna, jak w obrazek wpatrywała się w  Beyonce. Queen B. Wpatrywałam się i wierzyłam, że gdzieś za płotem jest coś lepszego. Chociaż mama wciąż powtarzała, że amerykański sen to ściema.



Potem Dzieci Przeznaczenia poszły w różne strony. Bey wyszła za mąż, śpiewała jakieś zalotne pioseneczki o miłości. Wciąż w rytmie komercyjnego r&b. Kariera kwitła a ja przyklaskiwałam za każdym razem, gdy idolka odnosiła kolejne sukcesy.
A trochę tego było. Zagrała w kilku filmach, założyła House of Dereon, a niedługo potem można było już pachnieć jak Queen B. Nie chce mi się nawet liczyć ile razy dostała Grammy.

Gdy wcieliła się w Dianę Ross, ta nie szczędziła jej przykrych komentarzy. Stara, zgorzkniała klacz, pomyślałam. Idolka nie poprzestała na tym i porwała się na Ettę James. Cover nie przypadł do gustu Miss Peaches, więc cóż miałam począć? Znów stanęłam ramię w ramię z idolką i zachwycałam się jak pięknie i z klasa się zachowała nie odpowiadając na komentarze gwiazd starej daty.

Jednak coś zaczęło się zmieniać... Dorastałam u boku idolki, zadowolona, że wystarczy włączyć youtube i Destiny's Child przypomną błogie czasy podstawówki, kiedy wszystko było prostsze.
Sasha Fierce to tylko alter ego! Rytuał przejścia pomagający wcielić się w kogoś, kim jest na scenie! Ona wcale nie chce świecić cycem jak inne! - upierałaM się.
Bo przecież na tej płycie było tyle pięknych ballad. i Ave Maria! Mamooo, jak ja uwielbiam kiedy nosi obcisłe suknie do ziemi! Takie z cekinów!

Tylko o czo chozi z tym byciem divą...


...i featem z dziwną kobieta ubierającą się w mięso?



Coś było nie tak. Mimo spokojniejszej tonacji płyty 4(Four), obawy wróciły. W 2011 oprócz płyty na świat przyszło też coś jeszcze... Kolejne B!
Blue Ivy. Prawdziwe Royal Baby. Imię zarezerwowane, opatentowane, kopiowanie zabronione. Autorskie jak i cała reszta twórczości. W myśl zasad ustalonych już w erze Destinys Child, postanowiłam zachować klasę i olać plotki o sztucznym brzuchu i surogatce. Tego nauczyła mnie przecież sama idolka.

Jednak jak to bywa z monarchiami - w końcu musi nadejść rewolucja. Pokłady sympatii którymi darzymy lubianego artystę w końcu się wyczerpują. Kolejne, małe i większe grzeszki musiały odcisnąć swoje piętno. Straszną siarą okazał się niby romans z ochroniarzem, niby bójka w windzie, niby miłość na scenie. Czyżby Kanye i Kim niebezpiecznie zbliżyli się do nich popularnością? Znów postanowiłam olać sprawę. Niby to alkohol zabija szare komórki, ale jestem pewna, że rozkminianie plotek z pudelka morduje dodatkowo duszę i wysysa szpik. Pozostaje jednak wniosek - niektóre gwiazdy chcą i potrafią chronić swoją prywatność. I też mają kobiece kształty, głos jak dzwon i są mamami
O ostatecznym obaleniu monarchini zadecydowała... dupa. Wystarczyły 3 minuty z utworem Parition, by porzucić resztki nadziei.

Wszędzie za dużo dupy, której przecież miało nie być! Miała być klasa, miał być styl. Miał być feminizm, a jest dres z wypchaną skarpetkami dupą.


Z każdym 'bitch' wypowiedzianym na poniższym koncercie zaczęłam odliczać lata zmarnowane na łudzenie się, że oprócz sympatii z lat młodzieńczych pozostało coś jeszcze. Dokonałam zatem szybkiej psychoanalizy ze starej kserówki. Aż Wam przytoczę fragmencik:
Internalizacja jakiejś wartości czy przekonania jest najtrwalszą, najgłębiej zakorzenioną reakcją na wpływ społeczny. Motywem zinternalizowania określonego przekonania jest pragnienie, aby mieć słuszność. (...) Osoba z którą dana jednostka się identyfikuje, nie musi być w ogóle obecna; niezbędne jest tylko pragnienie, aby być podobnym do tej osoby (...) dopóki pozostaje ona dla ciebie osobą znaczącą, nadal wyznaje te same poglądy, poglądy te nie zostaną podważone przez sprzeczne z nimi, a bardziej przekonywające opinie.

Zamiast coraz dojrzalszej twórczości dla dorastających z nią małych kobietek B pojechała po taniości. Postanowiła zmierzyć się nie ze samą sobą, ale koleżankami z branży. Bo mają jeszcze większe zadki mogące przyćmić premierę kolejnej płyty.


You nasty girl, you nasty you trashy
You classless girl, you sleazy you freaky
I ain't never met a girl that does the things that you do
Change don't come your way it will come back to you
Put some clothes on girl

11:41:00

RECENZJA JOANNA OLEJE ŚWIATA - OLEJEK DO TWARZY I CIAŁA ORAZ BALSAMY 3W1

RECENZJA JOANNA OLEJE ŚWIATA - OLEJEK DO TWARZY I CIAŁA ORAZ BALSAMY 3W1

11:41:00

RECENZJA JOANNA OLEJE ŚWIATA - OLEJEK DO TWARZY I CIAŁA ORAZ BALSAMY 3W1

Sprytna Bogna zastawiła czytnik do karty z aparatu w Krakowie i temu, zamiast jakieś 15 dni wcześniej, post ukazuje się dziś!:) A szkoda, bo już dawno mogłyście się dowiedzieć o fajnym olejku od Joanny!



Skład: Helianthus Annuus Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum, Tocopheryl Acetate, BHT, CI:40800

Skład jest bardzo krótki i w sumie jedyną 'szkodliwą' substancją jest BHT - konserwant. Pozostałe składniki mają właściwości nawilżające, filmotwórcze, zawierają antyoksydanty. Jako że olej przeznaczony jest do pilęgnacji twarzy i ciała odważyłam się stosować go w wielu kombinacjach:
  • OCM (super!)
  • zamiast kremu na noc (zbyt tłusto jak na tłustą, trądzikową cerę)
  • olejowanie włosów (efekt świetny i łatwo go spłukać)
  • po depilacji nóg
  • po kąpieli zamiast balsamu
  • demakijaż oczu (po imprezie pierwsza rzecz jaka wpadła w łapki - sprawdza się świetnie, bo nie 'oblepia' gałek ocznych jak moje niektóre mieszanki z olejami naturalnymi)
Bardzo polubiłam ten olejek i chyba znów Wam o nim przypomnę w ulubieńcach listopada:) Świetnie sprawdził się w podróży, bo można z nim zrobić wiele rzeczy i oszczędzić miejsce w walizce. Pachnie jak typowy olejek do ciasta, ale przyzwyczaiłam się do tego zapachu i z czasem polubiłam słodką, odurzającą woń. Pozostaje na skórze bardzo długo (w oleju łatwo zamknąć zapach na wiele godzin) i jest przyjemny i kojący. 
Ogromna wydajność sprawiła, że po miesiącu prób zostało mi go aż tyle:


Cóż, nic tylko serdecznie polecić! To świetna alternatywa dla olejów naturalnych, bo nie trzeba się martwić o temperaturę, nasłonecznienie i szybkie zużycie. Mój ma datę ważności do lutego 2016 roku i trzymam go po prostu w łazience:)
Jeżeli wolicie olej arganowy lub makadamia, to Joanna wychodzi na przeciw Waszych potrzeb i serwuje też takie wersje. KLIK Ciekawe jak pachną... :)


Balsamy na suche miejsca 3w 18g/ ok. 6zł
Miałam możliwość przetestowania wszystkich. Nie zdążyłabym w miesiąc, więc jeden podarowałam tacie, a drugi mamie:) Mi pozostał oliwkowy i tak wspólnymi siłami rozkminialiśmy tajniki balsamów Joanny.
Wszystkie mają zbitą konsystencję (ten z masłem kokosowym szczególnie - taką typowo grudkowatą) i rozpuszczają się szybko pod wpływem ciepła.
Suche łokcie podratowane (mama),  przemrożone kostki na dłoniach przyjemnie gładkie (tata), no tylko ja marudzę... oliwkowy totalnie nie nadaje się do ust, bo ma gorzkawy posmak. Kokos i pomarańczka zdecydowanie lepiej wypadają pod tym względem.

Ta część serii już mniej przypadła mi do gustu. Na szczęście znalazłam świetne zastosowanie, które od razu uprzyjemniło mi używanie balsamu. Swój słoiczek wrzuciłam do torebki i w wolnej chwili olejuję skórki wokół paznokci z którymi mam ciągłe problemy. To chyba najlepsza funkcja dla tego masełka. Gdybym miała wybierać zdecydowałabym się na wersję z masłem pomarańczowym, bo pachnie po prostu cudownie!

Kusząca cena sprawia, że nie umiem negatywnie ocenić tego produktu. Skład jest już dużo dłuższy niż w przypadku olejku, co już trochę ujmuje trzem maluchom uroku. Jednak jeśli chodzi o pielęgnację ciała to nie jest zdecydowanie mój priorytet (TU u Angeliki możecie zobaczyć składy balsamów)


Jak tu podsumować Oleje Świata? To był dobry krok do poznania kosmetyków Joanny. Ich małe peelingi myjące to chyba klasyka w każdej łazience, a przecież można pójść krok dalej. Bardzo się cieszę, że mogłam przetestować kolejny świetny kosmetyk od Polskiej marki.

Wy też zwracacie uwagę, gdzie i kto wyprodukował Wasze kosmetyki? Przyznam, że często sugeruję się tym podczas zakupów. Polskie kosmetyki są naprawdę świetne, a portfel tym bardziej cieszy się z takich wyborów:)

    16:06:00

    PODSUMOWANIE PAŻDZIERNIKA - ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI, BUBLE, MUZYKA, CIEKAWE LINKI

    PODSUMOWANIE PAŻDZIERNIKA - ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI, BUBLE, MUZYKA, CIEKAWE LINKI

    16:06:00

    PODSUMOWANIE PAŻDZIERNIKA - ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI, BUBLE, MUZYKA, CIEKAWE LINKI

    Jak zwykle po terminie, jak zwykle chaotycznie... przedstawiam Wam moje małe podsumowanie października.





    1. Catrice Blush Tint, 010 Rose Flush
    To była dla mnie dobra szkoła nakładania różu. Z tymi tradycyjnymi mam problem - walę tego stanowczo za dużo, bo a tu krzywo, a tu niesymetrycznie i kończę nakładając kolejną warstwę pudru, by cokolwiek przygasić. Z tym nie mam problemu, bo nakłada się go na skórę, nie na makijaż. Dzięki temu wykończenie jest super subtelne i bardzo łatwo mi się nim posługuje:)

    2. Allepaznokcie Holographic Nail Polish, nr 02
    Holoś-ideał. Trwałość dobra jak na allepaznokcie. Perfekcyjnie gładkie wykończenie, mieni się na różowo-srebrno-niebiesko-zielono w zależności od światła. W październiku było go sporo i był bardzo efektowny. W listopadowe, chmurne dni traci urok. Żałuję, że jeszcze tyle będę musiała czekać, by znów go użyć:(

    3. Lirene żel pod prysznic, kusząca gruszka
    Dostałam na spotkaniu od drogerii strefaurody. Pierwszy raz w życiu tak mnie oszołomił zapach żelu pod prysznic! Jest genialny i pachnie jak prawdziwa gruszka! Oszczędzam go sobie na gorsze dni:P

    4. Ziaja liście manuka, krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc
    Rewelka:) Za kilka złotych mam świetny, niezapychający krem z kwasami, które uwielbiam. Jest kojący, cera się nie przetłuszcza przez noc, a zapach jest świeży i pozostawia takie uczucie czystości:P Na pewno sięgnę po coś jeszcze z Liści Manuka:)

    5. Catrice, paleta Absolute Bright
    Wygrałam ją u Justyny. Piękna gama kolorów i poręczne, małe opakowanie sprawiły, że przy najbliższym wyjeździe zaryzykowałam i wzięłam tylko ją. No i nie zawiodłam się! Fajna pigmentacja i choć cienie nieco zbyt pudrowe, to wyglądają po prostu bosko! Oko jest rozświetlone, do wybory mamy ciepłe i chłodne odcienie. Dzięki Justyno jeszcze raz :*

    6. Inglot, matujący puder prasowany, 301
    Najlepszy jaki miałam, bezkonkurencyjny. Solidne opakowanie, lusterko, brak głupiej gąbeczki, której nie używam, a szkoda wyrzucić:P

    7. NYX, Jumbo eye pencil, 604 Milk Lait
    Pięć gram szczęścia:) Rzadko mi się zdarza umalować oko bez tej kredki. Bardzo chcę wypróbować też jakiś cielisty odcień. Kredka jest trwała i mega wydajna - od dwóch miesięcy nawet jej nie zatemperowałam!




    1. Lady speed stick, 24/7
    Dopisek 'invisible' jest chyba trafny:D Ne zauważam w ogóle działania. Coś tam czuć jakiś zapaszek, ale jest dużo gorszy od wersji w sztyfcie.

    2. The Body Shop, 130 Red my mind
    Piękna nazwa, klasyczna barwa. Trwałość - 8 godzin na dłoniach, 12 na stopach;) Za takie pieniądze po prostu wstyd coś takiego sprzedawać! Najgorszy bubel paznokciowy z jakim miałam styczność...

    3. Apteka Babci Agafii, aktywne serum ziołowe na porost włosów
    Na początku nawet je lubiłam. Tonik od Agafii okazał się być świetny, natomiast tutaj... Nie podoba mi się prawie nic. Obciąża włosy, nie zapobiegł dziwnemu wypadaniu włosów w październiku (nigdy mnie nie dopadła jesienna utrata włosów) i ma tragiczny atomizer. Opryskuję całą łazienkę i marnuję mnóstwo produktu. Może dlatego efekty nie są spektakularne - niewiele ląduje na włosach:P



    Gorąco polecam Wam Flapi! To serwis, który znalazłam na blogu Aniamaluje i od razu skorzystałam. Po zalogowaniu można dodawać ciekawe linki - śmieszny filmik z jutuba lub swoje blogowe wypociny. Każdemu wpisowi można kliknąć 'serduszko' i dzięki temu polecić innym czytelnikom jako fajny materiał. Mój post jest na głównej!:) Nie wiem kto naklikał, bo na blogu jeszcze tego nie pokazywałam, ale DZIĘKUJĘ:*  http://www.flapi.pl/



    Co chwilkę królują na radiowych listach przebojów, gdzieś tam przewijają mi się przez ucho i tak rzadko przypominam sobie, by włączyć klip i obejrzeć jaką piękną modelkę zatrudnił tym razem Adam Levine:) Bo Maroon 5 nie istnieje bez modelek!


    No i już mam plan na DIY leginsy, które ma na sobie ta dziewoja *.*



    To był fajny miesiąc. Oprócz tryliarda włosów, które zostawiłam na szczotce:P

    15:29:00

    RECENZJA LOVE ME GREEN KREM DO CIAŁA ZIELONA HERBATA

    RECENZJA LOVE ME GREEN KREM DO CIAŁA ZIELONA HERBATA

    15:29:00

    RECENZJA LOVE ME GREEN KREM DO CIAŁA ZIELONA HERBATA

    Love Me Green wraca na bloga. Jakiś czas temu pokazywałam wam peeling cukrowy, który totalnie mnie oczarował (KLIK). Dziś wrzucam recenzję kremu do ciała z roślinnymi ekstraktami z zielonej kawy i zielonej herbaty.

    99% całego składu jest pochodzenia naturalnego. 18% to składniki z upraw organicznych (czy w polskim przekładzie lepiej brzmiące ekologicznych). To wystarczyło by uzyskać certyfikat Ecocert:) Szukałam daremnie składu tego specyfiku, jednak bede zmuszona przepisać go własnoręcznie. Nie wiem czemu producent nie umieścił go na stronie - nie ma się czego wstydzić! Same zobaczcie:

    SKŁAD:
    Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Caprylic Tryglyceride, Diaprylyl Ether, Octyldodecanol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Arachidyl Alcohol, Glycerin, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Sesamum Indicum (sesame) Seed Oil, Behenyl Alcohol, Glyceryl Sterate SE, Cera Alba (Beeswax), Squalane, Benzyl Alcohol, Arachidyl Glucoside, Parfum, Xanthan Gum, Camellia Sinensis Leaf Extract*, Ruscus Aculeatur (Butcherbroom) Root Extract*, Coffea Arabica (Coffee) Seed Extract*, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Sodium Hydroxide, Srobic Acid, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Limonene, Linalool, Citral, Geraniol, Citronellol, Farnesol, Coumarin, Isoeugenol, Eugenol

    * Składniki z upraw organicznych. Wiemy, że stanowią 18% składu. Są to oleje i ekstrakty, więc myślę, że to przyzwoita ilość. No i wielki plus, że producent tego nie ukrywa:)



    Dosyć tej teorii. Pewnie wolałybyście dowiedzieć się po prostu jak mi się go użytkowało.

    + świetne opakowanie, nigdzie nie wsadzamy paluchów, kontrolujemy ilość wyciskanego kosmetyku, a potem wystarczy przekręcić kurek i mamy szczelnie zamknięty balsam, który przetrwa podróż do Meksyku
    + olejków w składzie trochę jest, ale filmu nie pozostawiają - wszystko wchłania się do zera
    + fajny skład, można dokładnie określić ile, czego, skąd i po co

    +/- Made in france to nie PRC, ale ja to zawsze faworyzuję nasze... :)

    - coś co miało dawać zapach zielonej herbaty jest Mmdłe i niemiłe. O dziwo - w internecie znalazłam kilka amatorek tego zapaszku, które oceniały go bardzo pochlebnie. Weiiirrd.
    - cena wyższa niż standardowa (79zł), bo Francja, bo Eco Cert, no są ku temu powody. Ja tego nie potrzebuję, ale jest grupa, która wedle przekonań czy zwykłej potrzeby skóry woli wybierać takie produkty, więc nalezy się liczyć, że poniżej pewnej kwoty producent nie może zejść.

    Jak widać plusy są całkiem obiektywne i chyba każdy użytkownik odczułby takie nawilżenie i komfort jak ja. Natomiast minusy... to moje czysto subiektywne odczucia. O ile peeling cukrowy pokochałam na maksa, to z zieloną herbatą w wydaniu Love Me Green zupełnie nie zaiskrzyło.

    Co sądzicie o zapachach kosmetyków Love Me Green? Uważacie, że warto zamawiać ich produkty z sieci?

    16:00:00

    CZEGO MOŻESZ NAUCZYĆ SIĘ OD NASTOLATKI?

    CZEGO MOŻESZ NAUCZYĆ SIĘ OD NASTOLATKI?

    16:00:00

    CZEGO MOŻESZ NAUCZYĆ SIĘ OD NASTOLATKI?

    Powiedzmy, że liceum skończyłaś rok i kilkadziesiąt miesięcy temu. Jesteś już dorosła. Babka z klasą. Garsonka, szpilki, fajna torebka i te sprawy. Coś już ogarniasz w światku kosmetycznym, coś już zdążyłaś polubić. Po cholerę masz się uczyć od nastolatki?! Sama nie sądziłam, że kiedyś powiem da się! Wszystko zaczęło się pewnego dnia w autobusie...

    Wracałam z pracy. Zimna sobota, żyć się nie chce, a ja musiałam jeszcze zrobić zakupy w Oszą. Usiadłam w kąciku pustawej dwudziestki czwórki, wryłam się w siedzenie i schowana za  rurką obserwowałam pasażerów. Tuż za tym obrotowym kółkiem na środku autobusu siedział obiekt naszej dzisiejszej rozprawy - Nastolatka. Pulchna, o anielskich loczkach, w fajnej sportowej kurtce. Od razu skategoryzowałam ją jako Naturalnie Ładna Farciara. W zamyśle jest to szufladka bardzo ekskluzywna, coś musiało być na rzeczy... Jeszcze raz wytężyłam astygmatyczne ślepia i zauważyłam TO. Idealnie wyregulowane, delikatnie podkreślone żelem, dopełniające rysy twarzy, bez wymuszonej maniery. Brwi perfekcyjne. 

    tumblr

    Myślę sobie, kurczę, szkoda, że w jej wieku byłam u kosmetyczki 'na brwiach' może ze trzy razy. No były po prostu świetne. Okrągła buzia wymagała właśnie takich długich, naturalnych, ale bardziej jaskółczych brewek, by zrównoważyć resztę kształtów. Fajnie, pewnie ogląda Maxineczkę.

    tumblr
    Przejechałyśmy parę przystanków, wsiadły jej koleżanki. Buziak, cmok, pogaduszki. Jedna w modnej parce, druga w ermaksach (tak, bez dwóch zdań Natolatki). Obie z długaśnymi, lśniącymi włosami i.... perfekcyjnymi brwiami. Jedne prze-gęste ala Cara Delevigne, drugie w stylu airbrushed. Kategoria NŁF poszerzyła się o kolejne dwie kandydatki. I coś zaczęło mi świtać...

    tumblr
    Czy to za sprawą jutuberek, blogów, massmediów, wyższego kieszonkowego... Nie wiem. Wiem tylko, że nastolatki mają ładniejsze brwi niż my.

    tumblr

    W pracy namalowałam już milijony łuków. I co zauważyłam wśród pań dorosłych?
    • skłonności do przesady: albo plemniczek (40+), albo namalowane czarnym eyelinerem trójkąty bermudzkie (25+)
    • robione od wielkiego dzwonu na szwagra urodziny, Sylwestra i przed urlopem
    • zero wkładu własnego. 1 na 10 pań używa czegokolwiek do stylizacji brwi (mimo pełnego makijażu reszty twarzy) 
    • nie chcą o nic zapytać, porady są olewane, prośby i groźby też. Ot, trzeba zrobić, żeby odbębnić.
    • sporadyczne komiczne twory, które możemy potem znaleźć na prześmiewczych fanpejdżach należą w większości do dorosłych kobiet

    tumblr

     Nastolatki przewyższają nas pod wieloma względami:
    • wiedzą, że brwi są modne
    • wiedzą, że to rama dla całej twarzy
    • makijaż brwi to część składowa całego makijażu (kluczowa)
    • czytają, oglądają, kombinują i wychodzi im to na dobre
    • LUBIĄ, chcą i potrafią!
    tumblr
    Fajnie by było, gdyby mamy zaczęły brać przykład z córek:) Ładne brwi są tak samo ważne jak ładny uśmiech. Nie wymaga to wielkiego wysiłku, a efekty mogą być powalające. Nie jest to jakaś illuminacka tajemnica - wystarczy odpalić youtube i setka dziewczyn wyskoczy z pomocą.

    tumblr

    Przyznawać się - kiedy ostatnio zrobiłyście coś dla swoich brwi!? :)

    16:00:00

    MOJE WŁOSY W PAŹDZIERNIKU I JESIENNE WYPADANIE WŁOSOW

    MOJE WŁOSY W PAŹDZIERNIKU I JESIENNE WYPADANIE WŁOSOW

    16:00:00

    MOJE WŁOSY W PAŹDZIERNIKU I JESIENNE WYPADANIE WŁOSOW

    To był naprawdę przewrotny miesiąc. Zarówno moje włosy jak i pogoda diametralnie się zmieniały. Przyznam, że nieco je zaniedbałam i pojawił się problem, który nigdy wcześniej mnie nie dotyczył... masowe wypadanie włosów!

    Zacznijmy więc od tego nieszczęsnego wypadania... Na szczotce zostawało 3-5 razy więcej włosów niż zwykle! Przyznam, że bardzo mnie to zaniepokoiło i natychmiast wróciłam do wcierki z Apteczki Agafii, którą odstawiłam na prawie miesiąc. Co gorsza... włosy jakby nic nie urosły! Z suplementacją kwasem pantotenowym wyciągałam 2 cm miesięcznie, na co dzień rósł mi 1 cm, ale w październiku... totalne zero. Czynników, które mogły to spowodować jest jeszcze więcej...

    • odstawienie wcierki (wątpliwe, bo nigdy nie wpływało to negatywnie na kondycję skóry głowy ani włosów)
    • odstawienie Calcium Panthotenicum (już wielokrotnie robiłam długie przerwy w w jego stosowaniu i nigdy nie spotkało mnie nic nieprzyjemnego oprócz zajadu w kąciku ust:P)
    • jesień -.- (coraz mniej owoców i warzyw w diecie, zmniejszona odporność organizmu)
    • częste związywanie włosów w ciasny kucyk lub kok (w pracy muszę mieć je ujarzmione, a z lenistwa wybieram ładny, wysoki i ciasny kucyk... chyba zbyt często)

    To chyba wszystko... Trudno mi powiedzieć co zawiniło. Dlatego wracam do wcierek i delikatniejszych fryzurek:P

    A tak wyglądają dzisiaj:) 24 godziny po myciu. Przed snem nałożyłam serum Marion, i zaplotłam luźnego francuza. Niestety wyszło pokracznie i musiałam je zakręcić lokówką stożkową. O tak:



    A tutaj zdjęcie wygniotków po francuzie, żeby nie było, że bez uzasadnienia potraktowałam je 185 stopniami Celsjusza :)



    Dopadło Was kiedyś takie nagłe wypadanie? To pierwszy raz kiedy z tym problemem mam w ogóle do czynienia - powiedzcie, którzy z wymienionych czynników może być winowajcą?

    17:00:00

    JAK WYLECZYĆ TRĄDZIK - RECENZJA BIELENDA PHARM TRĄDZIK ANTYBAKTERYJNY TONIK NORMALIZUJACY

    JAK WYLECZYĆ TRĄDZIK - RECENZJA BIELENDA PHARM TRĄDZIK ANTYBAKTERYJNY TONIK NORMALIZUJACY

    17:00:00

    JAK WYLECZYĆ TRĄDZIK - RECENZJA BIELENDA PHARM TRĄDZIK ANTYBAKTERYJNY TONIK NORMALIZUJACY

    Nie wiem czemu do tej pory nie pokazałam Wam mojego ulubieńca! Mojego KWC! Mojego Sancho Pansę, który ramię w ramię, codziennie, wytrwale walczy u mego boku z trądzikiem!
    (Wiem czemu i Wy pewnie też doskonale wiecie - jestem leniem i nieogarem:P)

    Dobra, bez zbędnych ceregieli przedstawiam Wam tonik od Bielendy!


    Zawiera kwas laktobionowy, migdałowy, witaminę B3, cynk i kompleks NMF (Natural Moisturising Factor). Dla cery mieszanej, tłustej, łojotokowej i narażonej na powstawanie zmian trądzikowych zaskórników. Jest bezalkoholowy i można go stosować do twarzy, szyi i dekoltu.

    Według producenta osiągniemy świeżą, czystą, matową i nawilżoną skórę.Trądzik i błyszczenie skóry zredukuje się, pory zostaną odblokowane i zwężone, a niedoskonałości mniej widoczne.

    Skład jest naprawdę imponujący:
    Aqua, Niacamide (Witamina B3), Glycerin, Urea, Mandelic Acid, Lactobionic Acid, Zink PCA, Arginine PCA, Allantoin, Sodium Lactate, Lacid Acid, Polysorbate 20, Disodium EDTA, Potassium Sorbate, DMD Hydantion, Sodum Benzoate, Parfum, Butylphenyl Methylpropional, Citronellol, Hexyl Cinnamal, Limonene, Linalool

    Podkreśliłam składniki aktywne. Jak widać wszystkie co do jednego znajdują się przed utrwalaczami i zapachami! Już na drugim miejscu składu mamy witaminę B3! Producent zapewnia, że jest bezpieczny dla skóry wrażliwej. Nie wysusza skóry. O% składników mogących wywołać podrażnienie.

     

    No właśnie. W składzie brak jakiejkolwiek substancji mogącej wywołać podrażnienie, jednak często żaliłyście się mi na wysyp po tonikach z kwasami. Skóra pod działaniem kwasów hydroksylowych zaczyna się oczyszczać. Dlatego należy przygotować się na taką początkową fazę! U mnie ona nie wystąpiła, jednak wiem, że jest to możliwe. Nie można zrobić nic oprócz przeczekania.

    Z teorii jeszcze jedna ważna rzecz - tonik po otwarciu jest ważny tylko 4 miesiące! Ja używając go 1 lub 2 razy dziennie zużywam go w około 3 miesiące (a lubię sobie syto chlapnąć na wacik:P).

    Jego poprzednikiem był tonik o niemal identycznych właściwościach i działaniu - Pharmaceris T (recenzja KLIK). Kosztował jednak prawie 30 złotych, więc kiedy Jusia wspomniała mi gdzieś w komentarzach o Bielendzie, to postanowiłam sprawdzić czy tańsza alternatywa okaże się skuteczna.

    No i udało się! Za Bielendę płacę 12-15 złotych, a dostaję nawet większą pojemność i dokładnie te same działanie! Od miesięcy zużywam butelkę za butelką i jestem pewna, że w niczym nie odbiega od wersji Pharmaceris.

    Może po prostu wypunktuję za co uwielbiam ten tonik:

    + nie ściąga skóry
    + ma miły, świeży zapach
    + kosztuje niewiele
    + widocznie zmniejsza ilość stanów zapalnych
    + bardzo dobry skład
    + hamuje rozwój wyprysków
    + rozjaśnia cerę
    + przebarwienia znikają nieco szybciej

    - dramatycznie mała dostępność </3
    - mógłby troszkę ogarnąć zaskórniki otwarte, niestety, tak jak wersja Pharmaceris zupełnie ich nie rusza...


    Mój ponadczasowy ulubieniec. Nieprędko zamienię go na inny model.
    Dacie go sobie polecić czy może macie już swój ulubiony tonik?:)
    Copyright © Bogny Program - skin positivity , Blogger