16:00:00
BEYONCE KŁAMIE, CZYLI JAK DZIAŁA INTERNALIZACJA
Dawno, dawno temu, za co najmniej dwoma rzekami, Puszczą Białowieską i całkiem rozległą niziną (co uważam za duży plus - nie musicie przemierzać siedmiu gór żeby poznać historię i wydawać kroci na benzynę) było sobie królestwo Białystok. Nic ciekawego się nie działo, więc jedna z miejscowych dziewczynek, Bogna, spędzała dużo czasu przed telewizorem. Zanim udała się na nauki, włączała listę życzeń na tv4 i słuchała hitów zza oceanu. Jeśli Scholasticus raczył zakończyć edukację przed 14, to księżniczka znów miała okazję uruchomić grające pudło i ponownie zażyć zaiste szlachetnej rozrywki. Walić Pokemony! Lepiej pośpiewać z dzierżąc dezodorant!
I oto pojawiły się one. Starsze siostry, które uczyły jak żyć. Że nie wolno nikomu dać sobą pomiatać...
... że twój facet nie może być pierdołą...
... że przyjaźń jest w cholerę ważna...
... żeby nie latać z gołą dupą i mieć klasę.
Kiedy inni słuchali Zenka z Akcentu i beztrosko bujali się w rytm lokalnej twórczości ja, Bogna, jak w obrazek wpatrywała się w Beyonce. Queen B. Wpatrywałam się i wierzyłam, że gdzieś za płotem jest coś lepszego. Chociaż mama wciąż powtarzała, że amerykański sen to ściema.
Potem Dzieci Przeznaczenia poszły w różne strony. Bey wyszła za mąż, śpiewała jakieś zalotne pioseneczki o miłości. Wciąż w rytmie komercyjnego r&b. Kariera kwitła a ja przyklaskiwałam za każdym razem, gdy idolka odnosiła kolejne sukcesy.
A trochę tego było. Zagrała w kilku filmach, założyła House of Dereon, a niedługo potem można było już pachnieć jak Queen B. Nie chce mi się nawet liczyć ile razy dostała Grammy.
Gdy wcieliła się w Dianę Ross, ta nie szczędziła jej przykrych komentarzy. Stara, zgorzkniała klacz, pomyślałam. Idolka nie poprzestała na tym i porwała się na Ettę James. Cover nie przypadł do gustu Miss Peaches, więc cóż miałam począć? Znów stanęłam ramię w ramię z idolką i zachwycałam się jak pięknie i z klasa się zachowała nie odpowiadając na komentarze gwiazd starej daty.
Jednak coś zaczęło się zmieniać... Dorastałam u boku idolki, zadowolona, że wystarczy włączyć youtube i Destiny's Child przypomną błogie czasy podstawówki, kiedy wszystko było prostsze.
Sasha Fierce to tylko alter ego! Rytuał przejścia pomagający wcielić się w kogoś, kim jest na scenie! Ona wcale nie chce świecić cycem jak inne! - upierałaM się.
Bo przecież na tej płycie było tyle pięknych ballad. i Ave Maria! Mamooo, jak ja uwielbiam kiedy nosi obcisłe suknie do ziemi! Takie z cekinów!
Tylko o czo chozi z tym byciem divą...
...i featem z dziwną kobieta ubierającą się w mięso?
Coś było nie tak. Mimo spokojniejszej tonacji płyty 4(Four), obawy wróciły. W 2011 oprócz płyty na świat przyszło też coś jeszcze... Kolejne B!
Blue Ivy. Prawdziwe Royal Baby. Imię zarezerwowane, opatentowane, kopiowanie zabronione. Autorskie jak i cała reszta twórczości. W myśl zasad ustalonych już w erze Destinys Child, postanowiłam zachować klasę i olać plotki o sztucznym brzuchu i surogatce. Tego nauczyła mnie przecież sama idolka.
Jednak jak to bywa z monarchiami - w końcu musi nadejść rewolucja. Pokłady sympatii którymi darzymy lubianego artystę w końcu się wyczerpują. Kolejne, małe i większe grzeszki musiały odcisnąć swoje piętno. Straszną siarą okazał się niby romans z ochroniarzem, niby bójka w windzie, niby miłość na scenie. Czyżby Kanye i Kim niebezpiecznie zbliżyli się do nich popularnością? Znów postanowiłam olać sprawę. Niby to alkohol zabija szare komórki, ale jestem pewna, że rozkminianie plotek z pudelka morduje dodatkowo duszę i wysysa szpik. Pozostaje jednak wniosek - niektóre gwiazdy chcą i potrafią chronić swoją prywatność. I też mają kobiece kształty, głos jak dzwon i są mamami
O ostatecznym obaleniu monarchini zadecydowała... dupa. Wystarczyły 3 minuty z utworem Parition, by porzucić resztki nadziei.
Z każdym 'bitch' wypowiedzianym na poniższym koncercie zaczęłam odliczać lata zmarnowane na łudzenie się, że oprócz sympatii z lat młodzieńczych pozostało coś jeszcze. Dokonałam zatem szybkiej psychoanalizy ze starej kserówki. Aż Wam przytoczę fragmencik:
Internalizacja jakiejś wartości czy przekonania jest najtrwalszą, najgłębiej zakorzenioną reakcją na wpływ społeczny. Motywem zinternalizowania określonego przekonania jest pragnienie, aby mieć słuszność. (...) Osoba z którą dana jednostka się identyfikuje, nie musi być w ogóle obecna; niezbędne jest tylko pragnienie, aby być podobnym do tej osoby (...) dopóki pozostaje ona dla ciebie osobą znaczącą, nadal wyznaje te same poglądy, poglądy te nie zostaną podważone przez sprzeczne z nimi, a bardziej przekonywające opinie.
Zamiast coraz dojrzalszej twórczości dla dorastających z nią małych kobietek B pojechała po taniości. Postanowiła zmierzyć się nie ze samą sobą, ale koleżankami z branży. Bo mają jeszcze większe zadki mogące przyćmić premierę kolejnej płyty.
You nasty girl, you nasty you trashy
You classless girl, you sleazy you freaky
I ain't never met a girl that does the things that you do
Change don't come your way it will come back to you
Put some clothes on girl