18:00:00

KWIETNIOWE KOBIECOŚCI - PHOTO MIX, WŁOSY, ROZKMINKI, PAZNOKCIE, DUUUŻO NOWOŚCI KOSMETYCZNYCH I MODOWYCH

KWIETNIOWE KOBIECOŚCI - PHOTO MIX, WŁOSY,  ROZKMINKI, PAZNOKCIE, DUUUŻO NOWOŚCI KOSMETYCZNYCH I MODOWYCH

18:00:00

KWIETNIOWE KOBIECOŚCI - PHOTO MIX, WŁOSY, ROZKMINKI, PAZNOKCIE, DUUUŻO NOWOŚCI KOSMETYCZNYCH I MODOWYCH

1. Wiem, wiosna, siłka, diety. Sama chętnie wyskoczyłabym na rower, ale kiedy widzę coś takiego...


 ... to chyba nic na siłę prawda?^^

2. Zakupy w cocolita.pl :) Paletka jest cudowna, korektory ociupineczkę za ciemne, ale w fajnej, różowo-chłodnej tonacji.



3. Często widzę tą super motywującą grafikę w sieci. Ma nam dać pozytywnego kopa i przypomnieć, że po trzydziestce, ba po pięćdziesiątce! wciąż można zmienić swoje życie.
Tylko, że pan Makdonald urodził się w 1902 roku, pan Zara w 1936, Sheldon Adelson w 1933.
Kiedyś czas płynął wolniej i łatwiej było po prostu wypruć sobie flaki i dojść do wielkiego sukcesu. Było wręcz naturalne, że dopiero po czterdziestce możemy mieć jakiś statut, fajny samochód i świetną pracę. Ta grafika utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że jedynie totalny fart lub przebojowa zdolność do wciskania ludziom dywanów zapewnia sukces.
Biografii tych ludzi raczej nie znam, ale jako potteromaniaczka wiem, że pani Rowling była dobrze prosperującą dziennikarką, a do życia na zasiłku z dzieckiem zmusiło ją nieudane małżeństwo z pewnym psycholem. Nie minęło wcale wiele czasu zanim stanęła na nogi, więc stwierdzenie 'until 31' jest mocno przesadzone.
Zresztą... Studia kończy się około 25 roku życia, więc zrobienie kariery przed trzydziestką to według mnie nie lada wyczyn! Trudno mi z entuzjazmem podchodzić do wielkich zmian w życiu 30-letniej kelnerki Suzie, bo nie widzę w tym nic nietypowego. Na czynsz jakoś trzeba zarobić, a plany na przyszłą karierę raczej nie rodzą w pięć minut.
Więc ten... jeśli Twoje życie ssie, to jest 99,9% szans, że będzie ssało już zawsze. Albo po prostu zrzędzę, bo jest niskie ciśnienie.



4. Rossmannowa saga:
-49% na twarz (huhu pozdro dla kumatych):


-49% na oczy:


Gdyby nie znajoma osoba pracująca w Rossku, która mi to i owo z szafy wyciągnęła i przyniosła z zaplecza to nie kupiłabym nic - dobrze wszystkie wiemy dlaczego...

5. Sukienka, buty, torebka. Wszystko w tym samym kolorze, wszystko nudne jak... chciałam powiedzieć flaki, ale flaki mają przynajmniej jakąś teksturę. Kate jest nudna, a Elle kłamie.
Ja rozumiem, że taka funkcja wyklucza ekstrawagancję, ale po co dopisywać niestworzone historie do tak zwyczajnych sukienek? Może Kate aż tak wyróżnia się na tle innych Brytyjek? Nie wiem, ale w tłumie Polek by zniknęła:)


6. Prezent urodzinowy *.* Chyba Wam jeszcze nie mówiłam, że szaleję za motywem kości?:) Mam już na nie setki pomysłów i żałuję, że nie wypada mi w nich śmigać do pracy.


7. Makapaka rozpieściła mnie całą masą cudowności...


 ... i jeszcze tym genialnym suchym szamponem, który na pewno kupię ponownie, bo tak uniesionych u nasady włosów nie miałam nawet po lakierze do włosów!



8. Zaczęłam walczyć o zdrowe paznokcie. Znowu. Po raz milionowy. Mam dość. Wróciłam znów do formaldehydowych odżywek. Eveline dawała mi mega mocne paznokcie, ale też dużo bólu i małych krwiaczków. Kiedy na półce obok zauważyłam nowości od Laura Conti na tychmiast wybrałam z nich tą z formaldehydem. Reszta odżywek nie posiada go w składzie - tylko Nail Hardener. Oto moje pełne bruzd, miękkie i rozdwojone pazurki pokryte pierwszą warstwą


9. Pieguska z Kosmetycznej Wyspy uszczęśliwiła mnie bardzo ciekawym gadżetem - lash extender ma maksymalnie wydłużyć rzęsy we współpracy z naszym tuszem. Jestem już po pierwszym użyciu i niedługo zaprezentuję Wam co z naszej kooperacji wynikło:) Póki co uczę się zgrabniejszej aplikacji, która nie wymaga otrzepywania ciuchów i twarzy z celulozowych włosków.

10. 26 kwietnia odbyło się spotkanie blogerek urodowych na podlasiu. To było moje pierwsze spotkanie i niezmiernie się cieszę, że poznałam świetne dziewczyny z Białegostoku i nie tylko. Było wspaniale, prezenty jak widać są fantastyczne, a udało się nam zrobić też coś dla innych. Jeśli jesteście ciekawe co nabroiłyśmy, to KLIK lub po prostu przescrolluj do poprzedniego postu! :)


11. A tutaj mój zestawik lakierów hybrydowych. Tifton to niezbyt znana marka, ale znalazłam kilka pozytywnych komentarzy na temat ich hybryd. Ja póki co jestem odrobinę rozczarowana. Zdjęcie z szamponem Batiste powyżej prezentuje moje pierwsze malowanie Tiftonem (bąbel powietrza na serdecznym). O rozmaczaniu ich przed zdjęciem chyba nie ma mowy, bo wystarczy podważyć brzeg i zerwać cały płat lakieru. Bazę i primer uważam zatem za porażkę - trzeba paznokcie baaaaardzo mocno zmatowić i wtedy trzyma się tydzień. Lakiery kurczą się po lampie i widać koniuszki paznokci. Muszę je jeszcze rozpracować :)


12. W kooońcu ktoś mi porządnie wytłumaczył jak zrobić warkocz 3d! To naprawdę banalne, a wygląda cudownie! :)


Moja wersja Baby Hair - Level Hard :)


13. Pechową trzynastkę przeznaczam na wydatki niekontrolowane, który miały się nie nie mieć miejsca. W maju rekonwalescencja i zero zakupów! A na pewno nie kosmetycznych! :)


 Kombinezony trafione:) Nie mogę się doczekać cieplejszych dni!


 Czasnabuty.pl - oj oberwie się Wam w kolejnym poście serii  'Czy warto robić zakupy w...'! Na pierwszy rzut oka wszystko okej, jeśli chcecie wiedzieć, dlaczego zakupów tam nie polecam - stay tuned :)

Nic więcej nie działo się kwietniu. To był fajny miesiąc okraszony sporyyymi wydatkami. Jakie plany na maj? Kolejne podejście do akcji 'Przeżyj za 50 zł' i rowera! :)

23:19:00

SPOTKANIE PRZY JAJECZKU CZYLI CO SIĘ DZIAŁO NA PODLASKIM SPOTKANIU BLOGEREK URODOWYCH :)

SPOTKANIE PRZY JAJECZKU CZYLI CO SIĘ DZIAŁO NA PODLASKIM SPOTKANIU BLOGEREK URODOWYCH :)

23:19:00

SPOTKANIE PRZY JAJECZKU CZYLI CO SIĘ DZIAŁO NA PODLASKIM SPOTKANIU BLOGEREK URODOWYCH :)

Parną, kwietniową sobotę spędziłam w przemiłym gronie blogerek urodowych. To było moje pierwsze spotkanie, więc umierałam z ciekawości - jak będzie? jak wyglądają dziewczyny? czy powinnam włożyć trampki czy raczej szpilki (i tutaj zły wybór szpilek:D)?
Kilka minut przed trzynastą byłam już na miejscu z torbą klamotów dla Hospicjum i potwornym bólem śródstopia (czasnabuty sprzedaje szpilki szatana). Od razu zauważyłam stolik zastawiony kartonami, gromadkę ślicznych, uśmiechniętych dziewczyn i szykujące się do prezentacji małżeństwo prowadzące sklep Ana Collection.

Jeśli chodzi o atmosferę to chyba nie muszę wspominać, że było niezwykle przyjemnie. W końcu dzieliłyśmy wszystkie te same pasje - blogosfera i kosmetyki!:)

1. Pokaz prawidłowego zabiegu hammam.
2. Chłonięcie pokazu.
3. Sprawdzamy, czy działa ^^
4. Wcinamy!
5. To dopiero było pyszne cudeńko!

6. Oglądamy prezenty.

Całemu spotkaniu towarzyszył szczytny cel. Pani Domu stanęła na wysokości zadania i oprócz zbiórki na rzecz białostockiego hospicjum w naszym blogowym gronie udało jej się namówić trzy firmy, by również wsparły dzieciaki! Bardzo się cieszę, że również mogłam dołożyć cegiełkę do tej akcji. Nie będę wypisywać co udało nam się zgromadzić - zobaczcie same bagażnik załadowany do pełna kredkami, kolorowankami, książkami i stertą innych dziecięcych itemków:)

Oto wydawnictwa, które również zechciały nam pomóc za co wszystkie serdecznie im dziękujemy:
PROMIC - KLIK
FLOSART - KLIK
Także BETA SKIN KLIK zasługuje na podziękowania, gdyż przesłali swoje kremy dla hospicjum.





To wszystko co chciałam Wam opowiedzieć. Pozostało mi tylko podziękować wszystkim naszym sponsorom za podarunki, a Tortom Online za cudowny deser:)


Tort: http://www.tortyonline.pl/
Ana Collection: http://www.ana-collection.pl/
https://www.facebook.com/pages/Ana-Collection/250177584999792
Verona: http://www.vpp.pl/
https://www.facebook.com/verona.products.professional
Allepaznokcie: http://www.allepaznokcie.pl/
https://www.facebook.com/AllePaznokcie
Apis Natural Cosmetics: http://www.apiscosmetics.pl/
https://www.facebook.com/pages/APIS-Natural-Cosmetics/260402573997434
MK Natural Cosmetics: http://www.mk-naturalcosmetics.pl/
https://www.facebook.com/MKNaturalCosmetics
Paskal: http://paskal.com.pl/pl/
https://www.facebook.com/paskalnonwoven
Armed: http://www.baumgartpharm.com.pl/
https://www.facebook.com/armedpl
Coloris: http://www.coloris.biz/
https://www.facebook.com/LauraContiPoland
Love Me Green: http://love-me-green.pl/
https://www.facebook.com/lovemegreen
Gentle day: http://www.gentleday.com/pl/
https://www.facebook.com/pages/Gentle-Day-dla-kobiet/1410873719163377
Beta-skin: http://betaskin.pl/witaj/
https://www.facebook.com/BetaSkinNaturalActiveCream
Pollena: http://www.pollena.com.pl/
https://www.facebook.com/pages/Pollena-Ostrzesz%C3%B3w/180749391970552
Virtual: http://www.virtual-virtual.com/
https://www.facebook.com/pages/Virtual-kosmetyki-do-makija%C5%BCu/197588836963669?fref=ts



Świetnie wspominam ten dzień i nie mogę się doczekać kolejnych spotkań. Tym bardziej, że oprócz kilku fajnych gadżetów do łazienki być może udało nam się wywołać kilka uśmiechów:)

20:39:00

ULUBIEŃCY KWIETNIA - WŁOSY, CERA, PAZNOKCIE, KOLORÓWKA

ULUBIEŃCY KWIETNIA - WŁOSY, CERA, PAZNOKCIE, KOLORÓWKA

20:39:00

ULUBIEŃCY KWIETNIA - WŁOSY, CERA, PAZNOKCIE, KOLORÓWKA

 Najwyższa pora, by pokazać Wam, co urzekło mnie w kwietniu.


1. Batiste suchy szampon XXL Volume, 8 zł / 50 ml
Cudeńko, które sprawiła mi Makapaka. Wersja XXL Volume zawiera domieszkę lakieru do włosów i cudownie unosi czuprynę u nasady. Objętość murowana, nawet jeśli macie takie długie i proste włosy jak moje:) Jest łatwy w obsłudze, na blond włosach nie zostawia białego pyłku. Urzekł mnie już po pierwszej aplikacji.

2. Planeta Organica, Toscana Hair Mask, 30 zł /300 ml
Mam ją już od paru miesięcy. Oszczędzałam ją zawsze na sytuacje awaryjne, bo sprawowała się cudownie. Mieszanka olei i silikonów bardzo mi służy. Nakładam ją na jakieś 30-40 minut, pod foliowym czepkiem działa najlepiej. Włosy pachną przez dobre 24 godziny:) Uwielbiam w niej wszystko - zbitą konsystencję, zapach i działanie. Na pewno wypróbuję inne maski z tej linii, bo toskańska niestety już dobija dna - w kwietniu potrzebowałam jej nawet raz w tygodniu.



3. Gal, Dermogal A+E, kapsułki żelatynowe twist off, 10 zł / 48 kapsułek
Cudo na które od dawna miałam ochotę. Od półtora miesiąca zastępuje mi krem na noc, krem pod makijaż, preparat do nawilżania skórek. Jedna kapsułka starcza na dwukrotną aplikację na twarz, szyję dekolt i jeszcze paznokcie:) Skórki widocznie się poprawiły, nie zadzierały się i łatwo było je odsunąć. Cera była najbardziej zadowolona z towarzystwa Dermogalu. Część z Was zapewne wie o moich koszmarnych problemach z trądzikiem. Otóż olejek daje identyczne efekty do olejku jojoba. Wypryski przestały mi się pojawiać, skóra jest cudownie nawilżona i miękka. Przez noc znacznie się regeneruje, nie przetłuszcza, gdyż zawartość kapsułki ma duże podobieństwo do ludzkiego sebum. Polecam wszystkim, którzy chcą poprawić stan swojej cery:)

4. Bielenda Pharm, Trądzik, Antybakteryjny tonik normalizujący, 17 zł / 200 ml
Jusia z bloga jusiabloguje.pl dała mi kiedyś cynk, że jest to tańsza wersja płynu bakteriostatycznego Pharmaceris. I wiecie co? Bardzo jej dziękuję za informację:D Zarówno moja cera jak i portfel są  szczęśliwe z tej zmiany. Kupiłam od razu żel do mycia twarzy i matujący krem na dzień z tej linii, ale te produkty nie urzekły mnie tak jak ten tonik. Dostępność jest niestety dla mnie wielką niewiadomą - niby są w Rosskach, ale ja nigdy w żadnym nie trafiłam na linię Pharm Bielendy! A wiem, że w Drogeriach Polskich można go dostać za 10 złotych! Niestety podlasie ssie i jak zwykle kupienie czegoś kończy się poszukiwaniam w sieci :(


5. Laura Conti, Nail Hardener Long & Healthy Nails, 9 zł /  12 ml
Zrozpaczona stanem swoich paznokci postanowiłam znów sięgnąć po Eveline. Na półce tuż obok zobaczyłam jednak nowość Laury Conti. Wyszukałam od razu wśród licznych wersji tą z formaldehydem (tak, to już dla mnie jedyne wyjście:P) i zaraz po powrocie wypróbowałam ten odpowiednik kultowej odżywki. Póki co - zero bólu, zero krwiaczków, lakier nie odpryskuje i skutecznie udaremnia rozdwojenia kolejnych pazurków. Bardzo się polubiliśmy, mimo typowego, formaldehydowego smrodku:)



6. Yves Rocher, szminka Grand Rouge 00397 Połyskujący Koral, 40 zł / 3,7 g
Soczysta, intensywna barwa, ale wciąż dziewczęca i delikatna -  genialna dla blondynek! Wiosna bez tej szminki byłaby dużo mniej kolorowa, szczególnie w kwietniu, kiedy wciąż było mi zimno, padało, a kwitnących forsycji nawet nie pamiętam. Ma świetne krycie, jest lekko matowa i nie gryzie się z większością kolorów cieni do powiek. Suche skórki są zakamuflowane i nie wymaga wielu poprawek w ciągu dnia. Nie ma wpływu na kondycję ust, ani nie pogarsza ich stanu, ani nie nawilża. To typowy upiększczacz bez wartości pielęgnacyjnych.

7. Essence, kremowa pomadka do ust, 53 All About Cupcake, 7 zł / 4 g
Wow, cztery gramy? Chyba sporo jej już zużyłam, bo zawsze wydawała mi się mniejsza objętościowo w porównaniu z powyższą YR. Kupiłam ją jeszcze w lutym, kiedy usta miałam spierzchnięte i w złej kondycji. Ma tendencję do uwidaczniania tego defektu, więc wylądowała w koszyczku szminek 'Może Kiedyś Się Przekonam'. I przekonałam się w tym miesiącu. Ma delikatny róż, który tylko lekko odbiega od mojego naturalnego koloru ust. Wygląda przeuroczo i nie muszę się martwić, czy nie zeszła mi z ust podczas szybkiej przekąski na zapleczu salonu:) Żadnych konturówek, nagłych poprawek. Świetna do torebki, kiedy chcesz nadać ustom blasku bez najmniejszego wysiłku. Śliczny róż dla każdego :) Niestety, do trwałych nie należy, no, ale jak większość kremowych szminek. Rekompensuje to nawilżająca formuła - faktycznie jest POMADKĄ a nie SZMINKĄ.



To już wszystkie moje ideały kwietniowe:) Miałyście któryś z tych produktów? A może znacie ich lepsze zamienniki? Chętnie poznam Wasze zdanie!

17:00:00

CZY WARTO ROBIĆ ZAKUPY W COCOLITA?

CZY WARTO ROBIĆ ZAKUPY W COCOLITA?

17:00:00

CZY WARTO ROBIĆ ZAKUPY W COCOLITA?

To już trzecia ocena moich internetowych zakupów. Jeśli interesują was poprzednie odsłony tej serii, to zapraszam w zakładkę 'Oceny zakupów internetowych' tuż nad postem:)

Od dawna śliniłam się na widok produktów MUA i czekałam tylko na okazję, by dorwać ich kolorówkę. Cocolita wydawała się być idealnym miejscem, bo posiadają naprawdę spory asortyment tej marki. No więc - skusiłam się:)

Oferta sklepu
Batiste, Lily Lolo, MUA, Tangle Teezer, Sleek, pędzle, lakiery, samoopalacze, pęsety, sztuczne rzęsy i ogólnie wszystko czego dusza zapragnie. Jeśli kojarzycie MintiShop tojest to niemal jego odpowiednik tylko bez Yankee Candle i kosmetyków pielęgnacyjnych. Chyba każdy coś sobie upatrzy, bo są tam i droższe i tańsze marki - od Pupy, przez Artdeco po Essence i e.l.f. Świetny asoprtyment i duży wybór.

Wygląd strony
Ciemno, różowo, intuicyjnie i czytelnie. Żadnych innowacyjnych rozwiązań czy ciekawego menu, ale bardzo prosto i przyjemnie wyszukuje się produkty i wszystkei potrzebne informacje.

Dostawa
Czas realizacji okazał się błyskawiczny, mimo, że zakupy postanowiłam zrobić tuż przed świętami. 15 kwietnia późnym wieczorem opłaciłam zamówienie, a 17 popołudniu miałam już moją paczkę. Super!
Dziewczyny z Rzeszowa - jesteście szczęściarami, które mogą zamówienia odbierać osobiście:)
Moje zamówienie było zapakowane w bąbelkową kopertę, każdy kosmetyk owinięty dodatkowo bąbelkami w ogromnych ilościach. Wszystko bezpiecznie dotarło do paczkomatu.

Ceny
Bardzo dobre! MintiShop, który porównywałam do Cocolity parę punktów wyżej ma sporo wyższe ceny. Warto sprawdzać czy cocolita posiada wszystkie upatrzone np. na ladymakeup produkty, bo też wychodzi sporo taniej. Warto poznawać te niekultowe drogerie:)

Rabaty
Do pospiesznego zamówienia skłonił mnie rabat -20% na kosmetyki MUA:) Rabaty pojawiają się dosyć często i oscylują właśnie wokół niedużych, ale przydatnych wartościach. Wszystkie można na bieżąco sledzić na ich stronie FB.

Program lojalnościowy
Nah - żadnych punktów, zniżek, okazji. Nie przeszkadza mi to, bo z reguł są to bardzo słabe oferty, no i wolę często zmieniać sklepy.

Zamówienie
MUA Immaculate Collection Paleta 24 Cieni do powiek - 39.90zł   31.92zł
MUA Pro-Base Conceal & Brighten Kit - Zestaw Korektorów Rozświetlających 17.90zł  14.32zł
























Kontakt
Każdy krok potwierdzony emailem. Zawsze wiadomo, gdzie znajduje się nasza paczka i kiedy mniej więcej do nas dotrze. Nie miałam żadnych problemów z zamówieniem, więc nie kontaktowałam się z obsługą. Myślę, że błyskawiczna realizacja = ogarnięty personel:)

Jestem bardzo zadowolona z zakupów i polecam zajrzeć do Cocolity:) KLIK

Bardzo mnie cieszy Wasze zainteresowanie serią tych postów - proszę Was zatem o czynną dyskusję pod notkami, jeśli miałyście do czynienia z danym sklepem. Każdy komentarz wnosi nowe informacje i pomaga zweryfikować jak pracuje dana firma. Dzielmy się doświadczeniami!:)

15:47:00

INGRID COSMETICS EXPERT CLEAN HD PŁYN MICELARNY RECENZJA

INGRID COSMETICS EXPERT CLEAN HD PŁYN MICELARNY RECENZJA

15:47:00

INGRID COSMETICS EXPERT CLEAN HD PŁYN MICELARNY RECENZJA

Dawno, dawno temu porzuciłam tradycyjne mleczka do demakijażu i postanowiłam szukać szczęścia wśród płynów micelarnych. Dlaczego? Bo oprócz zmycia makijażu gwarantują świeżą, nienatłuszczoną cerę i tonizację. Leniwce mogą w jednym kroku wykonać demakijaż całej twarzy, oczu, ust i po prostu iść spać.
W praktyce oczywiście wszystko wygląda inaczej. Micele z reguły słabo domywają makijaż, 'oko pandy' to standard, a ich składy często wołają o pomstę do nieba.


Dzisiejsza recenzja dotyczy micela Ingrid Expert Clean HD od naszej polskiej Verony (KLIK). Czy udało mu się uplasować na wysokiej pozycji wśród innych płynów? Zobaczcie same:)



Skład: Woda, substancja myjąca tworząca tzw. mieszane micele i emulgator O/W, humektant, emulgator O/W tworzący mieszane micele, biodegradowalny stabilizator i emulgator O/W, humektant wiążący wodę, humektant i prowitamina B5, konserwant*, zapach.
*Według norm unijnych jego zawartość w produkcie końcowym nie może przekroczyć 0,6 % aktywnego składnika lub 0,05% w ogóle składników produktu, w przeciwnym wypadku kosmetyk musi posiadać oznaczenie „zawiera formaldehyd” Produkt Ingrid nie zawiera tej informacji, więc wiemy, że stężenie jest niższe.

 Pierwsze wrażenie:
  •  200 ml /7-9 zł Cena idealna, pojemność standardowa. Nie mam zarzutów.
  • Dostępność dość duża: sklepy PSS, chińczyki, małe drogerie. Natykałam się na niego przypadkowo w rożnych miejscach, lecz głównie tych, gdzie kosmetyków nie kupuję:) 
  • Podoba mi się dizajn opakowania. Prosta, plastikowa buteleczka i dobrze dobrane kolory. Sugeruje czystość, świeżość i nowoczesność.
  • Powyższy skład trochę mnie niepokoi - niby nic, ale okraszone naprawdę kiepskim konserwantem. Co prawda jest stabilny w pH od 3-9 i dopiero w 80 stopniach Celsjusza formaldehyd zaczyna się znacznie uwalniać, to nie oznacza to, że w ogóle się to nie dzieje. Jeśli jesteś w ciąży lub okresie laktacji unikaj  DMDM Hydantoin!
Działanie:
  • Twarz zmywa jak większość miceli - kiepsko. Zawsze coś zostaje niedomyte.
  • Lekko się pieni, czego nie lubię, bo oznacza to dla mnie konieczność zmycia tych substancji myjących przynajmniej tonikiem. A przecież micel sam w sobie ma tonizować skórę.
  • Konsekwencją pieniącej formuły jest lepkość po wyschnięciu. Jest to także kolejny powód dla którego muszę skórę powtórnie tonizować
  • Makijaż ust schodzi nienagannie, ale cóż to za plus - to najłatwiejszy do zmycia rejon. Poza tym producent określa, że zmywać się nim powinno oczy, twarzy i szyję:) Co ciekawe w sposobie użycia nie ma ani słowa o oczach!
  • Oczy, ach, moje nieszczęsne oczy. Płyn micelarny wywołał potworne pieczenie i łzawienie. Poza tym - formaldehydem po spojówkach? Na paznokciach - okej, ale śluzówka? Naah. Zrobiłam to tylko dla rzetelnego testowania, dwukrotnie zresztą, i nigdy nie popełnię już tego błędu. Ze względu na zdrowie, pieczenie i mizerny efekt zmywania tuszu do rzęs.
  •  Mam problematyczną, trądzikową cerę, więc muszę bardzo uważać na produkty, których używam do twarzy. Zdarzyło mi się, że płyn micelarny wywołał zaognienie drobnych zmian, podrażnił skórę. Micel Ingrid obszedł się z moją buzią łagodnie, dlatego na pewno zużyję go do końca, wplatając go gdzieś w rząd rutynowych czynności pielęgnacyjnych. Byle nie jako zwieńczenie demakijażu, bo ta lepka warstewka jest wyczuwalna i nieprzyjemna.
  
Jeśli trafił się Wam ten płyn, to nie oczekujcie cudów. To przeciętny micel, który niczym się nie wyróżnia wśród innych w jego przedziale cenowym. Jest widocznie gorszy od kultowego BeBeauty, ale też znacznie lepszy od Ziajowych miceli. Zasługuje na trójkę z minusem. Wolałabym zdecydowanie, żeby był delikatniejszy dla oczu, skoro i tak nie radzi sobie z ich demakijażem.
Nie skreślam całej marki, bo kolorówka czy produkty do pielęgnacji ciała przypadły mi do gustu (TU można na bieżąco śledzić co mają  w ofercie, no i brać udział w konkursach - teraz mają coś na Instagramie). Jednak zrobić dobry produkt do pielęgnacji twarzy nie jest tak łatwo.

Macie już swój ulubiony micel? Chętnie wypróbuję, bo wciąż szukam tańszego odpowiednika Yves Rocher:)

17:28:00

RECENZJA INGRID COSMETICS IDEAL FACE LUKSUSOWY JEDWABISTY FLUID

RECENZJA INGRID COSMETICS IDEAL FACE LUKSUSOWY JEDWABISTY FLUID

17:28:00

RECENZJA INGRID COSMETICS IDEAL FACE LUKSUSOWY JEDWABISTY FLUID

Na fluid Ingrid miałam ochotę od dawna. Kiedy miałam dużoo większe problemy z trądzikiem używałam fluidu Mineral Silk&Lift i byłam bardzo zadowolona z kryjącej formuły. Verona (KLIK) zapisała się więc mio w mej pamięci:) O Ideal Face czytałam wiele dobrych opinii (KLIK), więc z zapałem zabrałam się za buteleczkę i...


... pompka airless nie działa? 3 dni leżał w kącie, bo nie wiedziałam co z tym fantem zrobić. Okazało się jednak, że jest firmowo 'niedokręcony'. Małą przerwę brałam za brzydką konstrukcję, a tu się okazuje, że trzeba go jeszcze mocno dokręcić, by móc wycisnąć fluid.

 Pierwsze wrażenie:
  • fajna, poręczna buteleczka, którą jednak trzeba 'rozgryźć' przed użyciem:)
  • formuła podkładu gęsta, błyszczy jakby była bardzo tłusta, lecz w kontakcie ze skórą raczej kremowa.
  • najjaśniejszy odcień 15 naturalny wydaje się być kiepskim żartem - już na dłoni widzę gigantyczną róznicę koloru.
  • przyjemnie pachnie
  • tuż po nałożeniu widzę pierwsze smugi, lubi być kładziony grubszą warstwą, by kolor był równomiernie rozprowadzony
  • bardzo ciepła tonacja. Zdjęcia na stronie sklepu internetowego sugerują neutralny odcień w porównaniu z pozostałymi kolorami (tylko trzema!), więc bladziochy - uważajcie!



Działanie:
  • zakrywa zaczerwienienia, wypryski, przebarwienia w stopniu, który bardzo mnie satysfakcjonuje
  • krycie można stopniować kolejnymi warstwami i korektor nie jest nam potrzebny
  • pory i grudki wciąż są widoczne, bo jego formuła nie wtapia się w skórę, tylko kładzie na niej kryjącym płaszczykiem
  • sam w sobie bardzo się świeci, potrzebny puder matujący i to nawet 2x w ciągu dnia
  • po nałożeniu różu starłam z łatwością podkład. Nie ma dobrej przyczepności i wszystko trzeba na nim robić delikatnie, by nie naruszyć krycia
  • i najważniejsze - trwałość. Jest naprawdę dobra, cały dzień nie zmienia się nic oprócz uporczywego świecenia. Wolę to niż ważenie, którego nie można na szybko poprawić w pracy czy szkole. Oczywiście nie jest to obiecywane 16 godzin, ale 8 spokojnie da się nosić:)

Mimo fajnego efektu czułam się nim niekomfortowo. Dlaczego? Poniższe zdjęcie chyba wszystko wyjaśnia:) Niby polska marka, ale zapomina jak wyglądają kobiety na ulicach naszego kraju!


Przypominam, że to najjaśniejszy odcień, a dostępne są łącznie tylko cztery! To moim zdaniem największa wada tego fluidu. Większości Polek raczej nie usatysfakcjonuje, tym bardziej, że wszystkie odcienie są ciepłe, żółtawe, opalone.
Dowiedziałam się o nim czego potrzebowałam i odstawiam buteleczkę na wakacje. Może uda mi się samoopalaczem i słońcem nadrobić braki koloru:) Krycie jest bardzo dobre, więc nie chcę odbierać mu szansy na denko.




Cena: 12-16 zł/35ml
Gdzie kupić: Drogerie Natura, sklep internetowy Mikase (KLIK), małe drogerie


Znacie? Jak u Was z dobieraniem koloru podkładu? Mam wrażenie, że producenci zapominają, że jesteśmy słowiankami i wciskają nam odcienie dla hiszpanek czy Greczynek.

Ps. Trwa konkurs na ich fanpejdżu - jeśli macie ochotę to... KLIK :)

20:39:00

VINTAGE CRUSH - LAUREN BACALL DUŻO ZDJĘĆ I POLECANE FILMY

VINTAGE CRUSH - LAUREN BACALL   DUŻO ZDJĘĆ I POLECANE FILMY

20:39:00

VINTAGE CRUSH - LAUREN BACALL DUŻO ZDJĘĆ I POLECANE FILMY


Lauren Bacall, znana głównie z bycia żoną Humphreya Bogarta lub co gorsza zupełnie zapomniana. 



Piękność o polskich korzeniach ma na swoim koncie wiele ciekawych ról, np. u boku Marilyn Monroe w "Jak poślubić milionera". Jestem zdania, że jej uroda przyćmiewa kultową seksbombę, ale... co ja tam wiem:)


Na planie poznała też swojego męża - "Mieć i nie mieć".



Romantycznie chłodna, klasyczna, szykowna. Prawdziwa dama, której charakter zdaje się emanować z nienagannej fryzury, delikatnego makijażu i rozmarzonego spojrzenia.





Co zagroziło jej karierze? Jak to się stało, że jej talent został dostrzeżony tak późno? Wciąż nie wiem, czy to dziesięcioletnia przerwa od dużego ekranu czy tłuczenie w kółko takich samych filmów z mężem. Widzowie kochali te parę, a producenci wiedzieli jak to wykorzystać. Któż nie lubił oglądać pary, która w życiu prywatnym również bardzo się kochała?




Można rzec, że młodość jest zawsze piękna, ale Lauren wiedziała, jak się z nią z klasą pożegnać. Lata płynęły, a ona im na to pozwoliła. To chyba podziwiam w niej najbardziej i potwornie mi brakuje tej świadomości swojej natury i kobiecości wśród dzisiejszych aktorek.






Nadchodzi rok 2010 i w końcu Oscar! W pełni zasłużony, choć zdecydowanie wolałabym, żeby nie była to spóźniona statuetka za całokształt.




Jeśli chcesz bliżej poznać niesamowitą aktorkę, to koniecznie obejrzyj kilka klasyków z jej udziałem:














































































Większość znajdziecie na filmmex.pl - KLIK


Znacie filmy z jej udziałem? Kojarzyliście w ogóle jej osobę z tymi produkcjami? A może macie swoją ulubioną vintage'ową gwiazdę?:)
Copyright © Bogny Program - skin positivity , Blogger