16:00:00

NAJLEPSZE KOSMETYKI ROKU 2014 TOP 10 KOLOROWKA

NAJLEPSZE KOSMETYKI ROKU 2014  TOP 10 KOLOROWKA

16:00:00

NAJLEPSZE KOSMETYKI ROKU 2014 TOP 10 KOLOROWKA

Hej! W tym miesiącu zrezygnowałam z tradycyjnego podsumowania grudnia. Postanowiłam, że od razu pokarzę Wam ulubione kosmetyki z całego roku, który już chyli się ku końcowi. Rozbiłam post na 2 części i dziś pokarzę jedynie kolorówkę, natomiast kolejna część będzie poświęcona kosmetykom do pielęgnacji.


1. Kobo, makeup fixer spray, 20zł

Latem wciąż potrzebuję makijażu o dużym kryciu, więc głowiłam się jak taką warstewkę utrzymać na twarzy podczas upałów. Szkoda mi było pryskać się codziennie Kryolanem, bo jest dosyć drogi, a fixery nie są zbyt wydajne:P Zaryzykowałam. Kupiłam tani utrwalacz od Kobo. Dostępny w Drogeriach Natura i w necie, więc z łatwością dorwałam go i to nawet w promocji. Jest naprawdę barrrdzo dobry! Jeżeli szukacie szpreja, którego nie szkoda używać kilka razy w tygodniu/miesiącu, to z ręką na sercu polecam. Okazał się dużo wydajniejszy niż sądziłam i wydłuża dwukrotnie trwałość mojego makijażu. A cerę mam tłustą, oj tłustą... :) Na pewno nie poprzestanę na tym opakowaniu!

2. Yves Rocher, beauty mascara, 20 zł
3. Oriflame, wonder lash mascara, 25 zł

A tak boczkiem wstawiam fotkę, żebyście nie dostały skrętu szyi usiłując odczytać coś z opakowań:P Oba tusze ze sklepów znanych zamówień katalogowych. Oba bardzo tanie i świetnej jakości. Nie sądze, że kiedyś zainwestuję w naprawdę drogą maskarę. Produkt ważny zaledwie 6 miesięcy, zużywany codziennie w zastraszająco szybkim tempie powinien być tani. W tym przedziale cenowym jest mnóstwo świetnych produktów, a tych dwóch już wielokrotnie zdenkowałam:)

Tusz oriflame pamiętam jeszcze z inną szatą graficzną. Szczoteczka jest silikonowa, efekt sztucznych rzęs gwarantowany. Co ważniejsze - nie nabudowuje się, tylko wydłuża i upiększa. Rzęsy sa wyczesane do granic możliwości. 

Yves Rocher to klasyczna mascara z najzwyczajniejsza szczoteczką jakiej możemy uraczyć:) Najbardziej podoba mi się nietypowa, jakby żelowa konsystencja. Sprawia ona, że tusz pozostaje świeży duuużo dłużej niż inne. Gładko się rozprowadza, cudownie wydłuża. Uwielbiam taki naturalny efekt, kiedy rzęsy są upiekszone, a nie pogrubione jak pajęcze nóżki. Tutaj nawet trzecia warstewka nie zafunduje nam takiego efektu. To najtańsza maskara YR, a wypróbowałam wszystkie i jest definitywnie najlepsza!


4. Manhattan,  lakier Lotus Effect, 18 zł

Na zdjęciu powyżej prezentuję kolor 65K. Cudowny burgundowo-fioletowy... trudno określić mi kolor, ale mam sporo ciuchów w tej tonacji i pierwszy raz w życiu kupiłam drugi taki sam lakier! Tak w tym samym kolorze!:) Pędzelek dosyć długi, zgrabny i wąski świetnie rozprowadza lakier. Trwałość.. trudno mi ocenić, bo moje paznokcie rzadko dają się umalować na dłużej niż 48 godzin:P Niska cena serii Lutus Effect i duża pojemność sprawia, że konkurują u mnie z Inglotami:) Te już znam zresztą od lat i nie są odkryciem tego roku, więc wieniec laurowy składam u stóp Manhattanu.


5.Revlon Colorstay, cera tłusta i mieszana, od 38 zł
6. Loreal True Match, od 35 zł

Jestem totalną podkładomaniaczką! W tym roku przetestowałam naprawdę wiele  najróżniejszych podkładów i w nowym roku stworzę jakąś bazę z recenzjami, bo wydaje mi się, że to dosyć przydatna wiedza:)
Dwa podkłady szczególnie polubiłam. Oba są zupełnie różne, ale z racji mojej problematycznej cery - bardzo potrzebne. Colorstay mam w odcieniu 110 Ivory. Jest bardzo jasny i nie(?)stety różowawy. Nie widać tego w buteleczce, ba, na zdjęciu to True Match wygląda różowiej. Swoje właściwości ukazuje dopiero na twarzy. Mi to nie przeszkadza, bo dobrze zlewa mi się z karnacją, ale warto to mieć na uwadze. Trochę minęło zanim się polubiliśmy, bo nakładając go pędzlem wyglądał na zważony i bardzo widoczny. Gąbeczką uzyskuję świetne krycie i naturalny efekt. Dobrze ukrywa rozszerzone pory, zastyga na twarzy i chowa przed światem wszelkie niedoskonałości.
True Match to niemalże odwrotność podkladu Revlona. Jest lekki, ma konsystencję suchego olejku. Trzeba nałożyć go bardzo szybko, bo błyskawicznie wtapia się w skórę i 'naruszony' nie wygląda już tak naturalnie. Kiedy skóra jest w lepszej kondycji i nie potrzebuje hiper-krycia, to wybieram True Match. Wygląda niesamowicie naturalnie i chyba właśnie o to chodzi. Mam kolor N1, a gama jest naprawdę imponująca. Mamy do wyboru odcienie chłodne, neutralne i ciepłe. Naprawdę łatwo coś sobie znaleźć. To druga buteleczka i czuję, że zweryfikuję pozostałe podkłady Loreal, bo ten jest po prostu genialny!
Oba podkłady mają filtry przeciwsłoneczny, co bardzo sobie cenię, bo kremów z filtrem w ogóle nie używam (taki ze mnie mały sceptyk:P).


7. Maybelline, Color Tattoożelowo-kremowy cień do powiek, nr 40 permament taupe, ok 20 zł

Jego świetne zastosowanie odkryłam dzięki blogosferze. Cień - to oczywiste. Jednak kupiłam go głównie ze względu na świetny odcień do modelowania brwi w kolorze blond:) Mój odcień jest naturalnie właśnie taki ciemno-popielaty, więc od pierwszego użycia się w nim zakochałam. Na powiece jest mega trwały, często używałam go do podkreślania dolnej linii rzęs, malowałam nim subtelne kreski no i oczywiście codziennie lądował na brwiach. Tak wydajnego cienia dawno nie miałam, aż nie chce się wierzyć, że to tylko 4 mililitry. Blondynki - koniecznie spróbujcie!

8. Inglot, matujący puder prasowany, ok 50 zł

Cena wysoka, ale tylko dlatego, że tym razem musiałam dokupić kasetkę:) Inglot od jakiegoś czasu sukcesywnie namawia klientki do kupowania jedynie wkładów i wymieniania ich, gdy tylko skończy się nam produkt. Propozycja intratna dla klienta (choć chyba głównie dla sklepu, bo poniekąd zmusza nas do kupna znów tego samego produktu), a że już wiele lat temu jako licealistka pokochałam transparentny puder Inglota... kupiłam:) Od miesięcy noszę go w torebce i jestem zachwycona. Z reguły wolę pudry sypkie, bo dawały mi lepszy mat i trwałość, ale tym razem porównałam sobie mój puder z Pierre Rene (też transparentny) z tym od Inglota i przegrał z kretesem. Polecam z ręką na sercu. Nie tylko lakiery mają cudowne!


9. Maybelline, Eye Studio, Lasting Drama Gel liner, kolor czarny
Nie znoszę eyelinerów w pisaku. Nie cierpię eyelinerów w pędzelku. Te z gąbeczka to już w ogóle jakiś śmiech na sali. Jedyne co mnie satysfakcjonuje to mój własny pędzelek i dobrej jakości żel w słoiczku, którego mogę używać tak jak sama zechcę, bez pomocy beznadziejnych aplikatorów.
Swój egzemplarz Lasting Drama kupiłam na ezebra, okazał się być chińską wersją, co bardzo mnie rozczarowało. Spodziewałam się, że będzie kiepskiej jakości, jednak miło się zawiodłam. Jest identyczny jak ten dostępny na europejskim rynku, ma dołączony identyczny pędzelek (naprawdę dobry!) i identycznie się nim zachwyciłam. Kolor jest hiper intensywny, barrrrdzo trwały i wcale nie tak trudno go zmyć jak eyelinery o płynnej postaci, które zastygają jak farbka. Ten ma aksamitną konsystencję i bardzo łatwo nim pracować. Kupiłam z polecenia Maxineczki i tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że zna się na rzeczy. Także ten... rzucajcie w kąt te głupie pisaki i kupujcie linery w słoiczkach!


10. Kobo, Long Lasting Lip Liner, kolor Orange Kiss, 13 zł

Zaczęłam od Kobo, to i na nim skończę:) Konturówek używam rzadko, ale kiedy wszedł trend na pomarańczowe usta, a ja szwędałam się akurat po Naturze... od razu wpadła mi w oko ta kredka. Kolor jest pomarańczowy, ale bardzo naturalny, wygląda cudownie jako konturówka jak i pomadka do ust! Ani troszkę nie ściąga, jest hiper trwała i to jej główna zaleta. Kiedy latem miałam urwanie głowy w pracy, nie miałam czasu poprawiać sobie makijażu po każdym łyku coli czy posiłku. Konturówka trwała ze mną przez bardzo długi czas, zdecydowanie dłużej niż matowe pomadki.


Znacie moich ulubieńców? Jaki kosmetyk do makijażu był Waszym hitem w 2014 roku? Pochwalcie się, bo chętnie przetestuję jakiegoś pewniaka:)

Do zobaczenia w następnej notce, na pewno już w nowym 2015! :)

17:30:00

SAYATNOVA - MNIEJ ZNANY SKLEP Z NATURALNYMI KOSMETYKAMI

SAYATNOVA - MNIEJ ZNANY SKLEP Z NATURALNYMI KOSMETYKAMI

17:30:00

SAYATNOVA - MNIEJ ZNANY SKLEP Z NATURALNYMI KOSMETYKAMI

Nowy biały szalik, bo nic mi nie pasuje do czapki ze śmiesznym pomponem. Czesne za kolejny miesiąc mordęgi na nieodwzajemniającej mi miłości uczelni. Lampa do hybryd szwankuje, nowe żarówki potrzebne. Ach, no tak - jeszcze święta! Tylko z czego by tu ograbić jeszcze mój portfel :D Jednak mus to mus, a w takim wypadku wybieram się do Sayatnova.


Już po pachnącej nazwie (bo właśnie w filmie 'Kwiat granatu' bliżej możemy poznać ormiańskiego poetę Sajat-Nowę) domyślamy się, że to miejsce z produktami naturalnymi. Pełne dawnych receptur aktualnych do dziś, ale również nowoczesnego podejścia do darów natury.

Pierwsze starcie
Ja poznałam sklep dzięki moim kochanym podlaskim blogerkom:) To na ostatnim spotkaniu pojawiła się pani Beata i oczarowała mnie nie tylko świetnej jakości kosmetykami, ale i swoją wiedzą i podejściem. Jeśli cenicie sobie porady sprzedawców, którzy znają się na rzeczy - możecie na to liczyć:)


O paście cukrowej na pewno napiszę oddzielnego posta, bo to metoda coraz bardziej doceniana przez kosmetologów i dostępna w gabinetach, więc miałam okazję poznać ją nie tylko okiem konsumentki. Mydło Aleppo to mój hit od dawna, a i inne naturalne mydła coraz częściej goszczą w mojej łazience.

Naturalne czy ekologiczne?
I takie i takie mogę znaleźć w tym sklepie. To tutaj kupiłam większość produktów na Green Box u Pieguski!


Kolejne aleppo, olej pomarańczowy i woda różana bez krztyny konserwantów - to wszystko specyfiki z Sayatnovy. Można tu kupić nie tylko inspirowane naturą

GDZIE KUPIĆ?
No i po co o tym piszę? A bo już nie tylko na Malmeda w Białymstoku można dostać takie cuda, ale i przez internet!
http://www.sayatnova.pl/
Darmowa dostawa w postaci odbioru osobistego w Łapach i Białymstoku, lub za 10-12 złotych do każdego zakątka polski. Poniżej kilka bestsellerów, może kogoś zainspiruje na prezenty!:)

1. Czarne mydło 200ml, 25zł
2. Szampon Fitomed, 13.50zł
3. Naturalna Loofa 20 cm, 9.90 zł
1. Zestaw startowy Yerba mate 55zł
2. Olej arganowy spray 50 ml, 25 zł
3. Olejek z czarnuszki tłoczony na zimno 30ml, 11.90 zł
4. Olej z nasion opuncji figowej 15ml, 82.90zł


Jak uważacie - czy ceny są konkurencyjne? W jakich sklepach z produktami naturalnymi kupujecie? Chętnie poznam jakieś inne:)

21:18:00

JAK ZATEMPEROWAĆ KREDKĘ NYX JUMBO EYE PENCIL?

JAK ZATEMPEROWAĆ KREDKĘ NYX JUMBO EYE PENCIL?

21:18:00

JAK ZATEMPEROWAĆ KREDKĘ NYX JUMBO EYE PENCIL?

Kultowa kredka w przystępnej cenie. Ma setki fanek, a chyba jeszcze więcej... rozczarowanych użytkowniczek, które po zużyciu wystającej końcówki nie są w stanie zatemperować Jumbo.

Poważnie się zastanawiałam zanim ją kupiłam. Niby fajna, wydajna, ale jak taki nieudacznik poradzi sobie z zatemperowaniem plastiku!? Zaryzykowałam jednak i zakochałam się w niej od pierwszego użycia.
Znalazłam na youtube film Nissiax, która recenzuje te kredki i mówi, że... nie można ich temperować, tylko ewentualnie przetopić i wlać do innego pojemniczka! Okazuje się, że problemem nie jest sam plastik, a miękki marzący się wkład. Temperowanie kończy się klapą, bo zawartość kredki zostaje na ostrzu.
No to pięknie... Nie poddałam się i dalej grzebałam na youtube, tym razem u anglojęzycznych vlogerek. I spójrzcie na zdjęcie poniżej!:)


Udało się! I to bez żadnych komplikacji. Kredkę należy umieścić w zamrażarce, Podobno wystarczy 15 minut, ale nie chciało mi się wierzyć, że wkład zdąży zamarznąć w tak krótkim czasie i zostawiłam ją na godzinę w doborowym towarzystwie fasolki i szpinaku. Potem już tylko zatemperowałam ją w grubej części temperówki (czy jak to mówią dziwni ludzie z południa - strugaczka:P) i gotowe. Plastik jest mięciutki i nie stawia oporu, natomiast wkład zachowuje kształt. Poniżej tutarial, który ocalił mnie przed rozpapraniem kredki metodą na rozpuszczanie.



Metoda działa na wszystkie zbyt miękkie kredki do oczu i konturówki do ust (jeszcze robią takie niewysuwanie?:P)

18:22:00

ZIMA SZKODZI WŁOSOM? PRAWDZIWA ZMORA CZEKA NA CIEBIE W DOMU!

ZIMA SZKODZI WŁOSOM? PRAWDZIWA ZMORA CZEKA NA CIEBIE W DOMU!

18:22:00

ZIMA SZKODZI WŁOSOM? PRAWDZIWA ZMORA CZEKA NA CIEBIE W DOMU!

Zimo, ach zimo, znienawidzona poro roku włosomaniaczek. Ja również szczerze nieznoszę ciemnych, zimnych miesięcy i odczuwam negatywny wpływ ... no właśnie właściwie czego?

alchemyst

Otóż Trzech Jeźdźców Apokalipsy czyha na włosy... w domowym zaciszu. Mikroklimat to klimat charakterystyczny dla małej części środowiska, w naszych rozważaniach - pomieszczeń. Nie myśl więc, że jesteś bezpieczna w pracy, na uczelni czy hipermarkecie, ooo nie:D Przedstawiam trzech jeźdźców:
  • wilgotność (do zbadania higrometrem)
  • jonizacja ( niemożliwa do zbadania w domowych warunkach)
  • temperatura (do zbadania... termometrem, ha! nie spodziewaliście się!)

Idealna wilgotność powinna się utrzymywać na poziomie 40-60%. Wtedy skóra i włosy funkcjonują prawidłowo, nie są zbyt przeciążone, ani też nie oddają wody. W sezonie grzewczym wilgotność spada do 10%! To czynnik, którego warto pozbyć się jak najszybciej.


1. Mokre ręczniki - na drzwiach, kaloryferze jak i w innych strategicznych miejscach. Nie są zbyt estetyczne, ale to najprostszy i łatwo dostępny środek, który będzie uwalniał wilgoć w pomieszczeniach.
2. Akwarium - szczęśliwcy, którzy posiadają w domu rybki mają świetnie nawilżone pomieszczenia. Może warto adoptować małego Nemo i pomóc swoim włosom?:)
3. Pojemniki na kaloryfer - tanie, bardzo skuteczne, dostępne w setkach modnych wzorów. Nie oszpecą wnętrza jak porozwieszane ręczniki, a uwolnią odpowiednią ilość wody.
4. Nawilżacz powietrza - porządny sprzęt można kupić już za 100 złotych. Taki sposób daje nam największą kontrolę. 




Jonizacja powietrza to również bardzo ważny czynnik. Jony dodatnie są przez organizm ludzki odbierane negatywnie. Czujemy osłabienie, senność, nerwowość, suchość w ustach, nosie, krtani. 




1. Urządzenia elektryczne - wszystko co jest zasilane energią elektryczną. Pomijając już szkodliwe działanie polaelektromagnetycznego, wszystko to wytwarza jony dodatnie...
2. Tworzywa sztuczne - otaczają nas tony plastiku. Policz przedmioty wykonane z tego tworzywa, które znajdują się na Twoim biurku. U mnie 8!
3. Dym papierosowy - jeśli palisz w domu to... po prostu przestań :(

Jony ujemne poprawiają samopoczucie, koncentrację, gojenie się ran. Wywierają korzystny wpływ na nasze ciało jak i jego przydatki... na przykład włosy:) To działanie regeneracyjne i antyseptyczne jest dla nas takie ważne.


1. Powietrze podczas burzy
2. Promienie słoneczne
3. Fale morskie
4. Rośliny tj. sosna, jałowiec, brzoza, lipa, jarzębina, paproć, geranium, pelargonia. Żeby w pełni wykorzystać ich działanie na 3m2 podłogi musi się znajdować jeden wybrany krzaczek. Impossibru!

W 1 cm3 powietrza w którym przebywamy powinno znajdować się 1000 sztuk jonów dodatnich i ujemnych.


Temperatura to najłatwiejszy do wyregulowania czynnik. Łatwo jest go zmierzyć i kontrolować. Włosy najlepiej czują się w temperaturze 18-22 stopni Celsjusza. Wystarczy wywietrzyć pomieszczenie, przykręcić termostat i cieszyć się ładniejszą czupryną!:)


Co Wy na to zmarzluchy?:)

20:40:00

PODSUMOWANIE LISTOPADA - ULUBIONE KOSMETYKI, ROSSMAN -40%, WŁOSY, TOP YOUTUBE, MUZYKA, PREZENTY

PODSUMOWANIE LISTOPADA - ULUBIONE KOSMETYKI, ROSSMAN -40%, WŁOSY, TOP YOUTUBE, MUZYKA, PREZENTY

20:40:00

PODSUMOWANIE LISTOPADA - ULUBIONE KOSMETYKI, ROSSMAN -40%, WŁOSY, TOP YOUTUBE, MUZYKA, PREZENTY

Witam w podsumowaniu miesiąca! Tradycją stało się już, że grubo po terminie wrzucam Wam ten wpis:) Do rzeczy!
 
ULUBIONE KOSMETYKI

1. Babydream, Pfelgeool nowa wersja
Jak zwykle ostatnia, ale za tyo z wielkim zapałem sięgęłam po olejek z Rossmana. Nowa wersja różni się od starej jedynie bobaskiem na naklejce:) To chyba najtańszy olejek do pielęgnacji jaki można kupić w drogerii. Bardzo wydajny i wielofunkcyjny - OCM, zmywanie makijażu oczu, olejowanie włosów, dodatek do kąpieli lub po prostu do pielęgnacji. Póki co najbardziej lubię używać go do włosów.
2. Garnier, Ultra doux, odżywka awokado i karite
Na wizażu ma ocenę 4.04! Niezaprzeczalnie kultowy produkt rozpowszechniony przez włosomaniaczki. Skusiłam się dopiero teraz, ponad dwa lata od rozpoczęcia świadomej pielęgnacji i... żałuję, że dopiero teraz. Spełnia moje wszystkie trzy wymagania co do odżywki idealnej: nadaje się do zmywania olejów, bardzo trudno obciążyć nią włosy, działanie utrzymuje się do następnego mycia. Nie polecam, bo chyba każdy już jej kiedyś używał i doskonale wie jaka jest dobra:P
3. Love2mix Organic, masło odżywcze shea i macadamia
Cudny zapach, jakby korzenny, orzeszkowy, słodki. Latem zaprzestałam używania, bo był zbyt ciężki i czułam się okadzona:P Nie mogłam się doczekać, kiedy znów będę mogła po nie sięgnąć. Skład przyjemny, cena około 30 zł, a konsystencja tak gęsta i wydajna, że śmiało mogę określić te masło jako najbardziej ekonomiczne smarowidło do ciała jakie miałam!
4. Yves Rocher, kredka do oczu Khol, brąz
Już zapomniałam jakie proste może być malowanie brwi kredką. Żadnego pędzelka, żelu, szast prast i mam ładny, regularny łuk:) Kolor bardzo mi podpasował. Nadaje się zarówno do wypełniania brwi jak i podkreślania linii rzęs w delikatnych dziennych makijażach.


ROSSMANN NOWOŚCI Z -40STKI
Nie chciałam na ten temat poświęcać więcej niż ćwierć notki, więc... dziś pokazuję co złapałam na promocji:)

1. Loreal true match, ivory - to już druga buteleczka. Najlepiej kryjący korektor ever. Świetnie nadaje się pod oczy, a mam nie lada sińce.
2. Loreal, lumi magique, ivory - zachwalany, więc kupiłam na spróbowanie. Póki co nie jestem zadowolona. Nie kryje sińców pod oczami, nie widzę żeby efekt rozświetlenia w jakikolwiek sposób pomagał ukryć tą niedoskonałość. Na pewno więcej go nie kupię
3. Rimmel, lasting finish By Kate, nr 22 - hiperczerwień, hiperpigmentacja. Jestem zachwycona!
4. Rimmel, lasting finish Colour Rush, nr 220 - nie spodziewałam się po tym pisaku takiego intensywnego koloru. Myślałam, że będzie dużo mniej widoczny na ustach. Na szczęście odcień mi pasuje i szybko wkradł się do mojej torebki:) Intensywny, ale nie hiper-czerwony, coś w sam raz do makijażu codziennego, kiedy chcemy zmalować coś odważniejszego.

MOJE WŁOSY
Miały się nieźle^^ KLIK


TOP YOUTUBE
Nina Carduner, modelka o ponadczasowej urodzie:) W jednej minucie zawarto 100 lat trendów urodowych.


MUZYKA

Dzięki temu kanałowi nawet piosenki Ariany Grande okazują się wartościowe!


Uważam za mistrza każdego kto potrafi pstrykać palcami jak w starych kreskówkach z Myszką Miki!:D

PREZENTY
Coooraz bliżej święta, cooraz bliżej święta...
Mama+córa+lala. Na tej stronce można samemu stworzyć lalkę, dobrać jej i właścicielce strój w tym samym stylu! Kilka opcji posiada tez wersję dla mamy. Może w ten sposób obdarujemy małe chrześniaczki mojej mamy? Sama chciałabym sobie kupić taką bliźniaczkę!:)



Hm, nieźle jak na listopad:) Póki co grudzień nie zapowiada się różowo, ale... zobaczymy za miesiąc:)

23:45:00

MIKOŁAJKI BLOGERSKIE U GOOD TO TRY - CO DOSTAŁAM, CO WYSŁAŁAM :)

MIKOŁAJKI BLOGERSKIE U GOOD TO TRY - CO DOSTAŁAM, CO WYSŁAŁAM :)

23:45:00

MIKOŁAJKI BLOGERSKIE U GOOD TO TRY - CO DOSTAŁAM, CO WYSŁAŁAM :)

Mikołajki! Uwielbiam takie małe niespodzianki, prezenciki, wybieranie drobiazgów.


Ania wybrała mi do pary Patrycję z bloga Amethyst. Z krótkiej notki, którą musiałyśmy o sobie napisać w zgłoszeniu, wynikało, że Patrycja lubi kolorówkę - szminki, lakiery. Bałam się, że nie trafię z kolorem pomadki, że nie będzie pasował do jej urody. Postanowiłam przeszperać jej bloga i zobaczyć co tak naprawdę lubi i oczywiście paznokcie to 90% jej bloga:) No właśnie, czy taka dziewczyna może nie mieć jakiegoś koloru lakieru? Wątpię! Postawiłam więc na dodatki. Co konkretnie? Kliknij na paczuchę :)

http://www.amethystblog.pl/2014/12/blogerskie-mikoajki.html


No to teraz moja paczucha! Sparowano mnie z Martini, prowadzącą bloga Reanimacja Blondynki.  Rozpakowując folię od razu rzuciło mi się w oczy pudełeczko GB w którym już trzymam moją kolekcję lakierów do paznokci. No dobra, ale przecież liczy się zawartość:)



1. Próbki żeli pod prysznic Barwy Harmonii
Wiadomo, nasza polska Barwa:)

2. Schwarzkopf Professional BC Moisture kick beauty balm
Trochę się naszukałam cóż to takiego jest, ale udało się. To miniaturka TEGO produktu - balsamu bez spłukiwania z technologią Cell Perfector. Super, już nie mogę się doczekać wypróbowania! Wciąż szukam jakiegoś dobrego produktu bez spłukiwania:)

3. Pese tlenowy wybielacz do paznokci
Już raz go użyłam i już przy jednej warstwie paznokcie mają zdrowy, jasny kolor. Mam bardzo zniszczoną, porozdwajaną płytkę, więc póki co leci do szuflady i czeka na lepsze dni, które mam nadzieję nadejdą jak najszybciej:)

4. Craft'n'Beauty
Jakiś taki peeling? Mały słoiczek, więc zapewne do ust? Jest niemalże suchy, więc trudno go nabrać na palec, ale podejrzewam, że to właśnie jego przeznaczenie.

5. Jelid Chusteczka zmywająca lakier z paznokci bez acetonu x2
Martini podzieliła się ze mną TYM produktem do zmywania paznokci. Producent zapewnia, że jedna chusteczka starcza na zmycie 10 paznokci. Świetny gadżet do torebki, gdyby w nieoczekiwanym momencie odprysnęło nam mani:) Mi zdarza się to niemal codziennie, bo mam bardzo zniszczone paznokcie. Super!

6. Mydełko DIY
W pięknym różowym woreczku dostałam chyba mydełko DIY. Jest plastyczne, biało-różowe i słodko pachnie. Jeśli Martini zrobiła je sama to... chylę czoła! Jest przeurocze!:)


Dziękuję Martini za świetną paczkę!:*


Mam nadzieję, że Wasze Mikołajki były równie udane:)

17:18:00

AKTUALIZACJA WŁOSOWA, LISTOPAD 2014

AKTUALIZACJA WŁOSOWA, LISTOPAD 2014

17:18:00

AKTUALIZACJA WŁOSOWA, LISTOPAD 2014

Tak sobie zebrałam i podsumowałam włosowe perypetie z ostatniego miesiąca i nie mogę narzekać! :)

Pomyślałam, ze z przodu też warto pokazać;x W końcu tak mnie widzą ludzie na co dzień!
Długość: 74 cm
Przyrost: +2 cm

Często olejowałam i jak zwykle wyszło mi to na dobre. Stosowałam dwie nowości: Babydream Fur Mama oraz Joanna Oleje Świata z olejem makadamia. Oba spisały się świetnie! Łatwo mi się je zmywało, a kłaczki zatraciły typową dla wysokoporowatych włosów cechę - gumowatość:P


Odwieczny problem nadciągającej zimy pozostał - kołtun z tyłu głowy od ocierającego się o włosy szalika.  Nie znoszę tego!

Jak tam wspomnienia po listopadzie?:) Ja mimo niższej temperatury wolę grudzień.

16:00:00

BEYONCE KŁAMIE, CZYLI JAK DZIAŁA INTERNALIZACJA

BEYONCE KŁAMIE, CZYLI JAK DZIAŁA INTERNALIZACJA

16:00:00

BEYONCE KŁAMIE, CZYLI JAK DZIAŁA INTERNALIZACJA

Dawno, dawno temu, za co najmniej dwoma rzekami, Puszczą Białowieską i całkiem rozległą niziną (co uważam za duży plus - nie musicie przemierzać siedmiu gór żeby poznać historię i wydawać kroci na benzynę) było sobie królestwo Białystok. Nic ciekawego się nie działo, więc jedna z miejscowych dziewczynek, Bogna, spędzała dużo czasu przed telewizorem. Zanim udała się na nauki, włączała listę życzeń na tv4 i słuchała hitów zza oceanu. Jeśli Scholasticus raczył zakończyć edukację przed 14, to księżniczka znów miała okazję uruchomić grające pudło i ponownie zażyć zaiste szlachetnej rozrywki. Walić Pokemony! Lepiej pośpiewać z dzierżąc dezodorant!



I oto pojawiły się one. Starsze siostry, które uczyły jak żyć. Że nie wolno nikomu dać sobą pomiatać...




... że twój facet nie może być pierdołą...



... że przyjaźń jest w cholerę ważna...



... żeby nie latać z gołą dupą i mieć klasę.



Kiedy inni słuchali Zenka z Akcentu i beztrosko bujali się w rytm lokalnej twórczości ja, Bogna, jak w obrazek wpatrywała się w  Beyonce. Queen B. Wpatrywałam się i wierzyłam, że gdzieś za płotem jest coś lepszego. Chociaż mama wciąż powtarzała, że amerykański sen to ściema.



Potem Dzieci Przeznaczenia poszły w różne strony. Bey wyszła za mąż, śpiewała jakieś zalotne pioseneczki o miłości. Wciąż w rytmie komercyjnego r&b. Kariera kwitła a ja przyklaskiwałam za każdym razem, gdy idolka odnosiła kolejne sukcesy.
A trochę tego było. Zagrała w kilku filmach, założyła House of Dereon, a niedługo potem można było już pachnieć jak Queen B. Nie chce mi się nawet liczyć ile razy dostała Grammy.

Gdy wcieliła się w Dianę Ross, ta nie szczędziła jej przykrych komentarzy. Stara, zgorzkniała klacz, pomyślałam. Idolka nie poprzestała na tym i porwała się na Ettę James. Cover nie przypadł do gustu Miss Peaches, więc cóż miałam począć? Znów stanęłam ramię w ramię z idolką i zachwycałam się jak pięknie i z klasa się zachowała nie odpowiadając na komentarze gwiazd starej daty.

Jednak coś zaczęło się zmieniać... Dorastałam u boku idolki, zadowolona, że wystarczy włączyć youtube i Destiny's Child przypomną błogie czasy podstawówki, kiedy wszystko było prostsze.
Sasha Fierce to tylko alter ego! Rytuał przejścia pomagający wcielić się w kogoś, kim jest na scenie! Ona wcale nie chce świecić cycem jak inne! - upierałaM się.
Bo przecież na tej płycie było tyle pięknych ballad. i Ave Maria! Mamooo, jak ja uwielbiam kiedy nosi obcisłe suknie do ziemi! Takie z cekinów!

Tylko o czo chozi z tym byciem divą...


...i featem z dziwną kobieta ubierającą się w mięso?



Coś było nie tak. Mimo spokojniejszej tonacji płyty 4(Four), obawy wróciły. W 2011 oprócz płyty na świat przyszło też coś jeszcze... Kolejne B!
Blue Ivy. Prawdziwe Royal Baby. Imię zarezerwowane, opatentowane, kopiowanie zabronione. Autorskie jak i cała reszta twórczości. W myśl zasad ustalonych już w erze Destinys Child, postanowiłam zachować klasę i olać plotki o sztucznym brzuchu i surogatce. Tego nauczyła mnie przecież sama idolka.

Jednak jak to bywa z monarchiami - w końcu musi nadejść rewolucja. Pokłady sympatii którymi darzymy lubianego artystę w końcu się wyczerpują. Kolejne, małe i większe grzeszki musiały odcisnąć swoje piętno. Straszną siarą okazał się niby romans z ochroniarzem, niby bójka w windzie, niby miłość na scenie. Czyżby Kanye i Kim niebezpiecznie zbliżyli się do nich popularnością? Znów postanowiłam olać sprawę. Niby to alkohol zabija szare komórki, ale jestem pewna, że rozkminianie plotek z pudelka morduje dodatkowo duszę i wysysa szpik. Pozostaje jednak wniosek - niektóre gwiazdy chcą i potrafią chronić swoją prywatność. I też mają kobiece kształty, głos jak dzwon i są mamami
O ostatecznym obaleniu monarchini zadecydowała... dupa. Wystarczyły 3 minuty z utworem Parition, by porzucić resztki nadziei.

Wszędzie za dużo dupy, której przecież miało nie być! Miała być klasa, miał być styl. Miał być feminizm, a jest dres z wypchaną skarpetkami dupą.


Z każdym 'bitch' wypowiedzianym na poniższym koncercie zaczęłam odliczać lata zmarnowane na łudzenie się, że oprócz sympatii z lat młodzieńczych pozostało coś jeszcze. Dokonałam zatem szybkiej psychoanalizy ze starej kserówki. Aż Wam przytoczę fragmencik:
Internalizacja jakiejś wartości czy przekonania jest najtrwalszą, najgłębiej zakorzenioną reakcją na wpływ społeczny. Motywem zinternalizowania określonego przekonania jest pragnienie, aby mieć słuszność. (...) Osoba z którą dana jednostka się identyfikuje, nie musi być w ogóle obecna; niezbędne jest tylko pragnienie, aby być podobnym do tej osoby (...) dopóki pozostaje ona dla ciebie osobą znaczącą, nadal wyznaje te same poglądy, poglądy te nie zostaną podważone przez sprzeczne z nimi, a bardziej przekonywające opinie.

Zamiast coraz dojrzalszej twórczości dla dorastających z nią małych kobietek B pojechała po taniości. Postanowiła zmierzyć się nie ze samą sobą, ale koleżankami z branży. Bo mają jeszcze większe zadki mogące przyćmić premierę kolejnej płyty.


You nasty girl, you nasty you trashy
You classless girl, you sleazy you freaky
I ain't never met a girl that does the things that you do
Change don't come your way it will come back to you
Put some clothes on girl

11:41:00

RECENZJA JOANNA OLEJE ŚWIATA - OLEJEK DO TWARZY I CIAŁA ORAZ BALSAMY 3W1

RECENZJA JOANNA OLEJE ŚWIATA - OLEJEK DO TWARZY I CIAŁA ORAZ BALSAMY 3W1

11:41:00

RECENZJA JOANNA OLEJE ŚWIATA - OLEJEK DO TWARZY I CIAŁA ORAZ BALSAMY 3W1

Sprytna Bogna zastawiła czytnik do karty z aparatu w Krakowie i temu, zamiast jakieś 15 dni wcześniej, post ukazuje się dziś!:) A szkoda, bo już dawno mogłyście się dowiedzieć o fajnym olejku od Joanny!



Skład: Helianthus Annuus Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Parfum, Tocopheryl Acetate, BHT, CI:40800

Skład jest bardzo krótki i w sumie jedyną 'szkodliwą' substancją jest BHT - konserwant. Pozostałe składniki mają właściwości nawilżające, filmotwórcze, zawierają antyoksydanty. Jako że olej przeznaczony jest do pilęgnacji twarzy i ciała odważyłam się stosować go w wielu kombinacjach:
  • OCM (super!)
  • zamiast kremu na noc (zbyt tłusto jak na tłustą, trądzikową cerę)
  • olejowanie włosów (efekt świetny i łatwo go spłukać)
  • po depilacji nóg
  • po kąpieli zamiast balsamu
  • demakijaż oczu (po imprezie pierwsza rzecz jaka wpadła w łapki - sprawdza się świetnie, bo nie 'oblepia' gałek ocznych jak moje niektóre mieszanki z olejami naturalnymi)
Bardzo polubiłam ten olejek i chyba znów Wam o nim przypomnę w ulubieńcach listopada:) Świetnie sprawdził się w podróży, bo można z nim zrobić wiele rzeczy i oszczędzić miejsce w walizce. Pachnie jak typowy olejek do ciasta, ale przyzwyczaiłam się do tego zapachu i z czasem polubiłam słodką, odurzającą woń. Pozostaje na skórze bardzo długo (w oleju łatwo zamknąć zapach na wiele godzin) i jest przyjemny i kojący. 
Ogromna wydajność sprawiła, że po miesiącu prób zostało mi go aż tyle:


Cóż, nic tylko serdecznie polecić! To świetna alternatywa dla olejów naturalnych, bo nie trzeba się martwić o temperaturę, nasłonecznienie i szybkie zużycie. Mój ma datę ważności do lutego 2016 roku i trzymam go po prostu w łazience:)
Jeżeli wolicie olej arganowy lub makadamia, to Joanna wychodzi na przeciw Waszych potrzeb i serwuje też takie wersje. KLIK Ciekawe jak pachną... :)


Balsamy na suche miejsca 3w 18g/ ok. 6zł
Miałam możliwość przetestowania wszystkich. Nie zdążyłabym w miesiąc, więc jeden podarowałam tacie, a drugi mamie:) Mi pozostał oliwkowy i tak wspólnymi siłami rozkminialiśmy tajniki balsamów Joanny.
Wszystkie mają zbitą konsystencję (ten z masłem kokosowym szczególnie - taką typowo grudkowatą) i rozpuszczają się szybko pod wpływem ciepła.
Suche łokcie podratowane (mama),  przemrożone kostki na dłoniach przyjemnie gładkie (tata), no tylko ja marudzę... oliwkowy totalnie nie nadaje się do ust, bo ma gorzkawy posmak. Kokos i pomarańczka zdecydowanie lepiej wypadają pod tym względem.

Ta część serii już mniej przypadła mi do gustu. Na szczęście znalazłam świetne zastosowanie, które od razu uprzyjemniło mi używanie balsamu. Swój słoiczek wrzuciłam do torebki i w wolnej chwili olejuję skórki wokół paznokci z którymi mam ciągłe problemy. To chyba najlepsza funkcja dla tego masełka. Gdybym miała wybierać zdecydowałabym się na wersję z masłem pomarańczowym, bo pachnie po prostu cudownie!

Kusząca cena sprawia, że nie umiem negatywnie ocenić tego produktu. Skład jest już dużo dłuższy niż w przypadku olejku, co już trochę ujmuje trzem maluchom uroku. Jednak jeśli chodzi o pielęgnację ciała to nie jest zdecydowanie mój priorytet (TU u Angeliki możecie zobaczyć składy balsamów)


Jak tu podsumować Oleje Świata? To był dobry krok do poznania kosmetyków Joanny. Ich małe peelingi myjące to chyba klasyka w każdej łazience, a przecież można pójść krok dalej. Bardzo się cieszę, że mogłam przetestować kolejny świetny kosmetyk od Polskiej marki.

Wy też zwracacie uwagę, gdzie i kto wyprodukował Wasze kosmetyki? Przyznam, że często sugeruję się tym podczas zakupów. Polskie kosmetyki są naprawdę świetne, a portfel tym bardziej cieszy się z takich wyborów:)

    16:06:00

    PODSUMOWANIE PAŻDZIERNIKA - ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI, BUBLE, MUZYKA, CIEKAWE LINKI

    PODSUMOWANIE PAŻDZIERNIKA - ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI, BUBLE, MUZYKA, CIEKAWE LINKI

    16:06:00

    PODSUMOWANIE PAŻDZIERNIKA - ULUBIEŃCY KOSMETYCZNI, BUBLE, MUZYKA, CIEKAWE LINKI

    Jak zwykle po terminie, jak zwykle chaotycznie... przedstawiam Wam moje małe podsumowanie października.





    1. Catrice Blush Tint, 010 Rose Flush
    To była dla mnie dobra szkoła nakładania różu. Z tymi tradycyjnymi mam problem - walę tego stanowczo za dużo, bo a tu krzywo, a tu niesymetrycznie i kończę nakładając kolejną warstwę pudru, by cokolwiek przygasić. Z tym nie mam problemu, bo nakłada się go na skórę, nie na makijaż. Dzięki temu wykończenie jest super subtelne i bardzo łatwo mi się nim posługuje:)

    2. Allepaznokcie Holographic Nail Polish, nr 02
    Holoś-ideał. Trwałość dobra jak na allepaznokcie. Perfekcyjnie gładkie wykończenie, mieni się na różowo-srebrno-niebiesko-zielono w zależności od światła. W październiku było go sporo i był bardzo efektowny. W listopadowe, chmurne dni traci urok. Żałuję, że jeszcze tyle będę musiała czekać, by znów go użyć:(

    3. Lirene żel pod prysznic, kusząca gruszka
    Dostałam na spotkaniu od drogerii strefaurody. Pierwszy raz w życiu tak mnie oszołomił zapach żelu pod prysznic! Jest genialny i pachnie jak prawdziwa gruszka! Oszczędzam go sobie na gorsze dni:P

    4. Ziaja liście manuka, krem mikrozłuszczający z kwasem migdałowym na noc
    Rewelka:) Za kilka złotych mam świetny, niezapychający krem z kwasami, które uwielbiam. Jest kojący, cera się nie przetłuszcza przez noc, a zapach jest świeży i pozostawia takie uczucie czystości:P Na pewno sięgnę po coś jeszcze z Liści Manuka:)

    5. Catrice, paleta Absolute Bright
    Wygrałam ją u Justyny. Piękna gama kolorów i poręczne, małe opakowanie sprawiły, że przy najbliższym wyjeździe zaryzykowałam i wzięłam tylko ją. No i nie zawiodłam się! Fajna pigmentacja i choć cienie nieco zbyt pudrowe, to wyglądają po prostu bosko! Oko jest rozświetlone, do wybory mamy ciepłe i chłodne odcienie. Dzięki Justyno jeszcze raz :*

    6. Inglot, matujący puder prasowany, 301
    Najlepszy jaki miałam, bezkonkurencyjny. Solidne opakowanie, lusterko, brak głupiej gąbeczki, której nie używam, a szkoda wyrzucić:P

    7. NYX, Jumbo eye pencil, 604 Milk Lait
    Pięć gram szczęścia:) Rzadko mi się zdarza umalować oko bez tej kredki. Bardzo chcę wypróbować też jakiś cielisty odcień. Kredka jest trwała i mega wydajna - od dwóch miesięcy nawet jej nie zatemperowałam!




    1. Lady speed stick, 24/7
    Dopisek 'invisible' jest chyba trafny:D Ne zauważam w ogóle działania. Coś tam czuć jakiś zapaszek, ale jest dużo gorszy od wersji w sztyfcie.

    2. The Body Shop, 130 Red my mind
    Piękna nazwa, klasyczna barwa. Trwałość - 8 godzin na dłoniach, 12 na stopach;) Za takie pieniądze po prostu wstyd coś takiego sprzedawać! Najgorszy bubel paznokciowy z jakim miałam styczność...

    3. Apteka Babci Agafii, aktywne serum ziołowe na porost włosów
    Na początku nawet je lubiłam. Tonik od Agafii okazał się być świetny, natomiast tutaj... Nie podoba mi się prawie nic. Obciąża włosy, nie zapobiegł dziwnemu wypadaniu włosów w październiku (nigdy mnie nie dopadła jesienna utrata włosów) i ma tragiczny atomizer. Opryskuję całą łazienkę i marnuję mnóstwo produktu. Może dlatego efekty nie są spektakularne - niewiele ląduje na włosach:P



    Gorąco polecam Wam Flapi! To serwis, który znalazłam na blogu Aniamaluje i od razu skorzystałam. Po zalogowaniu można dodawać ciekawe linki - śmieszny filmik z jutuba lub swoje blogowe wypociny. Każdemu wpisowi można kliknąć 'serduszko' i dzięki temu polecić innym czytelnikom jako fajny materiał. Mój post jest na głównej!:) Nie wiem kto naklikał, bo na blogu jeszcze tego nie pokazywałam, ale DZIĘKUJĘ:*  http://www.flapi.pl/



    Co chwilkę królują na radiowych listach przebojów, gdzieś tam przewijają mi się przez ucho i tak rzadko przypominam sobie, by włączyć klip i obejrzeć jaką piękną modelkę zatrudnił tym razem Adam Levine:) Bo Maroon 5 nie istnieje bez modelek!


    No i już mam plan na DIY leginsy, które ma na sobie ta dziewoja *.*



    To był fajny miesiąc. Oprócz tryliarda włosów, które zostawiłam na szczotce:P

    15:29:00

    RECENZJA LOVE ME GREEN KREM DO CIAŁA ZIELONA HERBATA

    RECENZJA LOVE ME GREEN KREM DO CIAŁA ZIELONA HERBATA

    15:29:00

    RECENZJA LOVE ME GREEN KREM DO CIAŁA ZIELONA HERBATA

    Love Me Green wraca na bloga. Jakiś czas temu pokazywałam wam peeling cukrowy, który totalnie mnie oczarował (KLIK). Dziś wrzucam recenzję kremu do ciała z roślinnymi ekstraktami z zielonej kawy i zielonej herbaty.

    99% całego składu jest pochodzenia naturalnego. 18% to składniki z upraw organicznych (czy w polskim przekładzie lepiej brzmiące ekologicznych). To wystarczyło by uzyskać certyfikat Ecocert:) Szukałam daremnie składu tego specyfiku, jednak bede zmuszona przepisać go własnoręcznie. Nie wiem czemu producent nie umieścił go na stronie - nie ma się czego wstydzić! Same zobaczcie:

    SKŁAD:
    Aqua, Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Caprylic Tryglyceride, Diaprylyl Ether, Octyldodecanol, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil*, Arachidyl Alcohol, Glycerin, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Sesamum Indicum (sesame) Seed Oil, Behenyl Alcohol, Glyceryl Sterate SE, Cera Alba (Beeswax), Squalane, Benzyl Alcohol, Arachidyl Glucoside, Parfum, Xanthan Gum, Camellia Sinensis Leaf Extract*, Ruscus Aculeatur (Butcherbroom) Root Extract*, Coffea Arabica (Coffee) Seed Extract*, Dehydroacetic Acid, Benzoic Acid, Sodium Hydroxide, Srobic Acid, Citric Acid, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Limonene, Linalool, Citral, Geraniol, Citronellol, Farnesol, Coumarin, Isoeugenol, Eugenol

    * Składniki z upraw organicznych. Wiemy, że stanowią 18% składu. Są to oleje i ekstrakty, więc myślę, że to przyzwoita ilość. No i wielki plus, że producent tego nie ukrywa:)



    Dosyć tej teorii. Pewnie wolałybyście dowiedzieć się po prostu jak mi się go użytkowało.

    + świetne opakowanie, nigdzie nie wsadzamy paluchów, kontrolujemy ilość wyciskanego kosmetyku, a potem wystarczy przekręcić kurek i mamy szczelnie zamknięty balsam, który przetrwa podróż do Meksyku
    + olejków w składzie trochę jest, ale filmu nie pozostawiają - wszystko wchłania się do zera
    + fajny skład, można dokładnie określić ile, czego, skąd i po co

    +/- Made in france to nie PRC, ale ja to zawsze faworyzuję nasze... :)

    - coś co miało dawać zapach zielonej herbaty jest Mmdłe i niemiłe. O dziwo - w internecie znalazłam kilka amatorek tego zapaszku, które oceniały go bardzo pochlebnie. Weiiirrd.
    - cena wyższa niż standardowa (79zł), bo Francja, bo Eco Cert, no są ku temu powody. Ja tego nie potrzebuję, ale jest grupa, która wedle przekonań czy zwykłej potrzeby skóry woli wybierać takie produkty, więc nalezy się liczyć, że poniżej pewnej kwoty producent nie może zejść.

    Jak widać plusy są całkiem obiektywne i chyba każdy użytkownik odczułby takie nawilżenie i komfort jak ja. Natomiast minusy... to moje czysto subiektywne odczucia. O ile peeling cukrowy pokochałam na maksa, to z zieloną herbatą w wydaniu Love Me Green zupełnie nie zaiskrzyło.

    Co sądzicie o zapachach kosmetyków Love Me Green? Uważacie, że warto zamawiać ich produkty z sieci?

    16:00:00

    CZEGO MOŻESZ NAUCZYĆ SIĘ OD NASTOLATKI?

    CZEGO MOŻESZ NAUCZYĆ SIĘ OD NASTOLATKI?

    16:00:00

    CZEGO MOŻESZ NAUCZYĆ SIĘ OD NASTOLATKI?

    Powiedzmy, że liceum skończyłaś rok i kilkadziesiąt miesięcy temu. Jesteś już dorosła. Babka z klasą. Garsonka, szpilki, fajna torebka i te sprawy. Coś już ogarniasz w światku kosmetycznym, coś już zdążyłaś polubić. Po cholerę masz się uczyć od nastolatki?! Sama nie sądziłam, że kiedyś powiem da się! Wszystko zaczęło się pewnego dnia w autobusie...

    Wracałam z pracy. Zimna sobota, żyć się nie chce, a ja musiałam jeszcze zrobić zakupy w Oszą. Usiadłam w kąciku pustawej dwudziestki czwórki, wryłam się w siedzenie i schowana za  rurką obserwowałam pasażerów. Tuż za tym obrotowym kółkiem na środku autobusu siedział obiekt naszej dzisiejszej rozprawy - Nastolatka. Pulchna, o anielskich loczkach, w fajnej sportowej kurtce. Od razu skategoryzowałam ją jako Naturalnie Ładna Farciara. W zamyśle jest to szufladka bardzo ekskluzywna, coś musiało być na rzeczy... Jeszcze raz wytężyłam astygmatyczne ślepia i zauważyłam TO. Idealnie wyregulowane, delikatnie podkreślone żelem, dopełniające rysy twarzy, bez wymuszonej maniery. Brwi perfekcyjne. 

    tumblr

    Myślę sobie, kurczę, szkoda, że w jej wieku byłam u kosmetyczki 'na brwiach' może ze trzy razy. No były po prostu świetne. Okrągła buzia wymagała właśnie takich długich, naturalnych, ale bardziej jaskółczych brewek, by zrównoważyć resztę kształtów. Fajnie, pewnie ogląda Maxineczkę.

    tumblr
    Przejechałyśmy parę przystanków, wsiadły jej koleżanki. Buziak, cmok, pogaduszki. Jedna w modnej parce, druga w ermaksach (tak, bez dwóch zdań Natolatki). Obie z długaśnymi, lśniącymi włosami i.... perfekcyjnymi brwiami. Jedne prze-gęste ala Cara Delevigne, drugie w stylu airbrushed. Kategoria NŁF poszerzyła się o kolejne dwie kandydatki. I coś zaczęło mi świtać...

    tumblr
    Czy to za sprawą jutuberek, blogów, massmediów, wyższego kieszonkowego... Nie wiem. Wiem tylko, że nastolatki mają ładniejsze brwi niż my.

    tumblr

    W pracy namalowałam już milijony łuków. I co zauważyłam wśród pań dorosłych?
    • skłonności do przesady: albo plemniczek (40+), albo namalowane czarnym eyelinerem trójkąty bermudzkie (25+)
    • robione od wielkiego dzwonu na szwagra urodziny, Sylwestra i przed urlopem
    • zero wkładu własnego. 1 na 10 pań używa czegokolwiek do stylizacji brwi (mimo pełnego makijażu reszty twarzy) 
    • nie chcą o nic zapytać, porady są olewane, prośby i groźby też. Ot, trzeba zrobić, żeby odbębnić.
    • sporadyczne komiczne twory, które możemy potem znaleźć na prześmiewczych fanpejdżach należą w większości do dorosłych kobiet

    tumblr

     Nastolatki przewyższają nas pod wieloma względami:
    • wiedzą, że brwi są modne
    • wiedzą, że to rama dla całej twarzy
    • makijaż brwi to część składowa całego makijażu (kluczowa)
    • czytają, oglądają, kombinują i wychodzi im to na dobre
    • LUBIĄ, chcą i potrafią!
    tumblr
    Fajnie by było, gdyby mamy zaczęły brać przykład z córek:) Ładne brwi są tak samo ważne jak ładny uśmiech. Nie wymaga to wielkiego wysiłku, a efekty mogą być powalające. Nie jest to jakaś illuminacka tajemnica - wystarczy odpalić youtube i setka dziewczyn wyskoczy z pomocą.

    tumblr

    Przyznawać się - kiedy ostatnio zrobiłyście coś dla swoich brwi!? :)

    Copyright © Bogny Program - skin positivity , Blogger